Paulina Młynarska krytykuje prywatne media za "ogłupianie ludzi" i "utrwalanie stereotypów"
Choć od dwóch lat mieszka na Krecie, śledzi i komentuje wydarzenia w Polsce. Wypowiadała się wielokrotnie o sytuacji kobiet, zwłaszcza po opublikowaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącym zakazu aborcji, krytykowała koronasceptyków, a ostatnio w jednym ze swoich postów na Instagramie nazwała Jurka Owsiaka „dziadersem”. Teraz Paulina Młynarska znów opublikowała ostry wpis. Krytykuje w nim duże koncerny medialne za to, że emitują „ogłupiające ludzi” programy, przez co teraz społeczeństwo nie rozumie, po co im wolność słowa.
Wczorajszy akcja "Media bez wyboru", będąca sprzeciwem wobec planów nałożenia dodatkowego opodatkowania na firmy medialne, był bezprecedensowy i zyskał rozgłos nie tylko w Polsce, ale także na świecie. Czarne plansze z tym hasłem emitowały zamiast swoich programów i tekstów stacje telewizyjne oraz portale internetowe, hasło można było także usłyszeć w eterze zamiast audycji radiowych, pojawiło się ono także w social mediach na profilach bardzo wielu znanych osób wspierających tę akcję.
Wśród dziennikarzy popierających środowy protest była Paulina Młynarska. Ale w czwartek dziennikarka napisała na Instagramie bardzo dosadny komentarz na temat działalności dużych koncernów mediowych. W swoim poście nawiązuje do czasów, gdy zdjęto z anteny jej program "Miasto Kobiet", który prowadziła z Dorotą Wellman w TVN Style. Trzy i pół roku później z dnia na dzień współpracę z Młynarską zakończył Onet. Oficjalnie z powodu cięć budżetowych, ale stało się to tuż po publikacji kontrowersyjnego felietonu o tym, że Młynarska jako 14-latka była zmuszona na planie filmu Wajdy "Kronika wypadków miłosnych" do zagrania erotycznych scen.
"Dwa lata temu, po latach publikacji, wywalono mnie z pracy w wielkim portalu w mediach głównego nurtu. Była to kara za osobisty, dotykający przeżytej krzywdy, feministyczny tekst. Wcześniej inne medium głównego nurtu pozbyło się mojego zaangażowanego jednoznacznie po stronie praw kobiet i mniejszości seksualnych programu w TV. Programu, który wiele z was pamięta i który nie był, jak nam starano się wmówić na koniec, komercyjnie nieopłacalny. Przeciwnie, stanowił rozpoznawalną, potężną i trwałą markę. Zanim go zdjęto, próbowano na różne sposoby go zidiocić. Ale wraz z drugą jego gospodynią, która jest wybitną osobowością telewizyjną uwielbianą przez kobiety, stawiałyśmy opór. No i nie ma programu" - opisała tamte wydarzenia Paulina Młynarska.
Osobista historia zawodowa była jednak tylko wstępem. W dalszej części wpisu dziennikarka zwróciła się do zarządów koncernów medialnych i wytknęła im, że zarządzane przez nich media publikują "ogłupiające", mało wartościowe treści. "Przez ostatnich kilkanaście lat to Wy wolne, prywatne telewizje przyczyniałyście się walnie do ogłupiania ludzi, do oduczania ich myślenia, poprawnego mówienia po polsku, szukania wzorców wśród ludzi, którzy coś w życiu osiągnęli. Pozbyłyście się wielkiej części ciekawych osobowości, albo zepchnęłyście je na drugi plan" - stwierdziła Młynarska.
Jej zdaniem wpływowe media są odpowiedzialne także za utrwalanie stereotypów społecznych dotyczących płci. "Treści dotyczące kobiet, które emitujecie, często zwyczajnie urągają naszej inteligencji i sprowadzają się do powierzchowności, do pustego +ple, ple+. Uporczywie utrwalacie stereotypy dotyczące płci. Ścigacie się na to, co by tu jeszcze głupszego zakupić na licencji i jakiego by tu głupola uczynić wielką gwiazdą. Nawet książki już nie można u Was pokazać bez płacenia kasiory, a skąd wydawnictwa mają ją niby brać? Dla oglądalności i taniej jatki, latami dawałyście pole faszystowskim kreaturom, które dziś cieszą się, bo w zasadzie rządzą. W ogromnej mierze same ściągnęłyście na siebie to, co się dzieje. Ludzie, których się ogłupiło taniochą, mogą nie rozumieć, że wolność słowa to cenny skarb" - zakończyła dosadnie swój post dziennikarka.