O in vitro, aborcji, surogatkach
Jak połączyć pracowitość z wrażliwością? Odpowiedź na to pytanie zna Jolanta Pieńkowska, dziennikarka, której praca stała się życiową pasją.
Prezenterka "Dzień Dobry TVN" prowadzi także obecnie swój autorski program "Druga strona medalu" na kanale TVN Style. Pieńkowska przyznaje, że z zaproszonymi gośćmi najbardziej lubi rozmawiać o trudnych i niewygodnych kwestiach.
"Najbliższe mi są te tematy, które w jakiś sposób dotykają ludzi.Takie, jak surogatki, zapłodnienie in vitro, krzyże w szkołach. Z jednej strony są to tematy kontrowersyjne, ale jednocześnie stoją one bardzo blisko ludzi i to one sprawiają mi największą przyjemność" - opowiada.
Czasem jednak trafia się jej taki rozmówca, z którym ciężko podyskutować o czymkolwiek.
"Taki, który nie mówi. Który odpowiada: tak, nie, nie pamiętam i wszystko trzeba z niego wyciągać" - charakteryzuje Pieńkowska.
Prezenterka pamięta kilka wywiadów, które szczególnie przeżyła i które jednocześnie wniosły coś do jej życia.
"Na pewno jest to rozmowa z Paulą Pruską. To dziewczyna, która dzielnie walczy z guzem biodra. W Dzień Dobry TVN pomogliśmy jej doprowadzić do operacji w Stanach Zjednoczonych. Jej ogromna radość po powrocie z Bostonu, z tego, że jest już na dobrej drodze, że może się udało, była niesamowita. Druga taka moja osobista bohaterka to Iza Sokołowska, dziewczyna która w wieku 22 lat zaczęła tańczyć w balecie Opery Królewskiej w Kopenhadze, po czym ciężko zachorowała. Jej również pomagaliśmy w walce z chorobą, a potem w walce o odzyskanie dziecka, które odebrał jej mąż. Bardzo wzruszająca historia - o której mówiła cała Polska - to historia kobiety, której mąż Bułgar zabrał dzieci - już wiemy, że te dzieci wróciły do Polski. Teraz jest kolejna historia młodej dziewczyny, której mąż Włoch - zresztą zgodnie z wyrokiem polskiego sądu - zabrał i wywiózł dzieci do swojego kraju. To wszystko są bardzo poruszające historie" - przekonuje.
Dziennikarka wyznaje, że często zdarzają się rozmowy, w trakcie których nie jest w stanie zapanować nad emocjami i pojawiają się łzy.
"Nawet ostatnio, kiedy pewna kobieta opowiadała nam, że sama wychowuje trzynaścioro dzieci. Prowadzi rodzinny dom dziecka. Czworo dzieci ma własnych, a resztę przygarnęła. Mówiła o tym z ogromną radością" - wspomina.
Pieńkowska podkreśla, że nie jest w stu procentach usatysfakcjonowana tym, jak wygląda jej nowy program "Druga strona medalu", bo "nigdy nie można być do końca zadowolonym z tego, co się robi, zawsze wydaje się, że coś można było zrobić inaczej, lepiej".
I dodaje: "Natomiast jest to chyba pierwszy program w moim życiu, który jest dla mnie tak ważny. I to zarówno w sensie emocjonalnym jak i dziennikarskim. Jest dla mnie wielkim wyzwaniem docierać do ludzi, którzy nie chcą udzielić wywiadu, albo którzy z zasady nigdy wywiadów nie udzielali".