Nowy serialowy galimatias
Jej pojawienie się całkiem odmieni życie głównego bohatera serialu "Wszystko przed nami" - Wojtka. Ich miłość rozpocznie się... dość boleśnie, a wspólna droga nie będzie usłana różami. Magdalena Łaska opowiada o pracy na planie nowej produkcji.
Aktorka uważa się za szczęściarę, mogąc grać we "Wszystko przed nami". Wcześniej pojawiła się m.in. w "BrzydUli" i "Na dobre i na złe".
Ola i Wojtek poznają się w dość dramatycznych okolicznościach. On, jadąc na rowerze, będzie miał mały wypadek. Trochę się poobija...
- Wyrżnie się boleśnie - i to przeze mnie, czyli serialową Olę. Podejrzewa, że jestem złodziejem rowerów! W związku z tym, jako superman tego serialu, postanowi mnie dogonić. Tak się zaczyna serialowy galimatias. Będzie miłość od pierwszego wejrzenia!
Jak się pani pracuje z Michałem Malinowskim?
- Znamy się jeszcze z Filmówki. Byłam trzy lata wyżej od niego. Jak spotkaliśmy się parę dni przed zdjęciami, śmialiśmy się, że przyszło nam grać parę, a jeszcze niedawno witałam go w szkole jako pierwszoroczniaka. Uczymy się siebie. Teraz jest między nami fajna relacja.
Pani postać, Ola, to nowoczesna dziewczyna. Lubi ją pani?
- Tak, chociaż często nie zgadzam się z wyborami mojej bohaterki.
Jest pani zadowolona, że dostała tę propozycję? To spora rola. Główna.
- Tak. Chociaż miałam mnóstwo obaw. Decyzja, czy wziąć udział w serialu, który ma być dłuższy czas na antenie, zawsze jest trudna. W pewnym sensie otwiera, ale i zamyka pewne furtki. Twoja twarz może stać się rozpoznawalna, może ktoś mnie zauważy i zaproponuje więcej pracy, ale z drugiej strony...
...można dostać etykietkę "aktorki serialowej"? Tego się pani boi? Na razie zamierza pani krążyć między teatrem w Bydgoszczy a planem w Lublinie i Warszawie?
- Niezmiennie krążę. Śmieję się, że wkrótce będę mogła napisać książkę "Moje życie na walizkach". Mam taką walizę, której nigdy nie chowam do szafy. Kiedyś na kilka dni pakowałam się mniej więcej godzinę, teraz to samo pedantyczne ułożenie szpargałów i ciuchów w walizce zajmuje mi najwyżej 15 minut. Ale tak sobie to życie wybrałam.
Dyrektor teatru był przyjazny pani decyzji?
- Był. Bo wie, że jest to możliwość innego rozwoju.
I innego zarobku...
- ...to oczywiste. Na trzecim roku załapałam się do teatru, myślałam, że tak to już zostanie. Ale jeżeli mam jeszcze możliwość rozwijać się przed kamerą, to dla mnie największe szczęście. Nie wiem, od czego to zależy, że jednym się udaje, a drugim nie....
Może pani jakoś zaczarowuje rzeczywistość?
- Jestem optymistką. Czasami zadziorną, czasami zbuntowaną dla zasady, ale jednak optymistką. Budzę się rano i myślę: Będzie dobrze. Boże, tylko nie daj mi tego przysłowiowego kopniaka akurat dzisiaj. I... póki co jeszcze nic nie poczułam, na szczęście.
Czuję w pani dziki apetyt na życie.
- Mam, ogromny! Ale chciałabym pozwalać sobie na więcej szaleństw.
Rozmawiała Bożena Chodyniecka
Pierwszy odcinek serialu "Wszystko przed nami" widzowie obejrzą w poniedziałek, 24 września, w TVP1.