Reklama

Nie konkuruje z "Tańcem z gwiazdami"

Krzysztof Zanussi wraca do po latach do Teatru Telewizji spektaklem "Głosy wewnętrzne". Skusiła go "pokusa znacznie większej widowni". Choć jak przyznaje, "trudno jest rywalizować z "Tańcem z gwiazdami".

Krzysztof Zanussi w rozmowie z dziennikiem "Rzeczpospolita" przyznał, że do powrotu do Teatru TV skłoniła go "pokusa znacznie większej widowni niż w zwykłym teatrze". W sztuce, która nawiązuje do skandali finansowych we Włoszech w latach 60. związanych po części z kościołem, stawia przede wszystkim ma kryminalna intrygę. Czy przyciągnie tym widzów?

"Zdaję sobie sprawę, że dziś Teatr TV jest już osobliwą formą i trudno mu rywalizować, na przykład, z "Tańcem z gwiazdami". Szukam więc atrakcyjności" - mówi reżyser. - "Nie ukrywajmy - jesteśmy już tak zepsuci, że wszyscy poddajemy się efektowności - choć oczywiście w różnym stopniu. Jeśli chcę utrzymać widownię, muszę zrobić ukłon w jej stronę. Wiele mnie to nie kosztuje".

Reklama

Zanussi przyznał, że bardziej adresuje swoje spektakle czy filmy do inteligencji niż "do grupy młodzieżowo - rozrywkowej".

"Ale tak samo było z moim ostatnim obrazem "Serce na dłoni". A jednak w kraju bardzo rozminął się z tą widownią. Na świecie było inaczej. Wszędzie, gdzie go pokazywałem, prowokował filozoficzną debatę" - opowiada i dodaje z goryczą, że ma żal, iż w Polsce film rozminął się z krytyką.

Bo jak się można dowiedzieć z wypowiedzi Zanussiego jego ostatni film - "Serce na dłoni", gdzie w epizodycznej roli pojawia się nawet Doda, to "dużo odważniejsza [niż "Głosy wewnętrzne" - przyp.red.] propozycja dyskusji o estetyce postmodernizmu", a "Głosy wewnętrzne" dotykają spraw zwyklejszych, mniej kontrowersyjnych.

"Głosy wewnętrzne" w reżyserii Krzysztofa Zanussiego już dzisiaj w TVP1 o g. 20.20.

Rzeczpospolita
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Zanussi | 'Gwiazdy' | tańce | głosy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy