Nie głosowałeś, nie narzekaj!
Szymon Majewski lubi prowokować. - Bardzo potrzebuję polityków, popieram ich i za każdym razem wybieram - nawet takich, którzy się potem do niczego nie nadają - wyznał niedawno.
PAP Life: - Czy coś pana denerwuje dzisiaj?
Szymon Majewski: - Denerwuje mnie, gdy Chińczycy uciekają z autostrady. A z drugiej strony jestem rozdarty, jak każdy Polak - denerwuje mnie, że budują, ale cieszyłbym się, gdyby było zbudowane. To jak z tym ciastkiem, które chciałoby się i mieć i zjeść. Oczywiście cieszę się, że budują autostrady, ale dlaczego budują akurat teraz, kiedy chciałbym sobie pojeździć? Dlaczego nie 30 lat temu?
- A czasami denerwuje mnie to, że my, Polacy, tak się denerwujemy. Częściej jesteśmy spięci niż się uśmiechamy. Na szczęście młode pokolenie rośnie już wyzwolone z demonów i może częściej będzie się uśmiechać.
Jakie to demony?
- W Polsce ciągle istnieje konflikt między pamięcią i historią a nowoczesnością. Sam to u siebie obserwuję. Ilekroć 1 sierpnia myślę o Powstaniu Warszawskim, zawsze się wzruszam, bo mój dziadek tam walczył. Z drugiej strony uważam, że należy iść do przodu i myśleć o przyszłości. Taki jestem rozdarty i mam nadzieję, że młode pokolenie zachowa pamięć o historii, ale nie będzie żyło zaciśnięte w jej kleszczach.
Zbliża się polska prezydencja w Unii. Trzyma pan kciuki za jej bezbłędny przebieg czy raczej za potknięcia, które będą dobrym tematem do "Szymon Majewski Show"? Na co satyrycy mogą sobie pozwolić?
- To woda na młyn satyry. Ja niedawno zaprojektowałem logo Google'a z błędem ortograficznym by Bronisław Komorowski. Możemy robić, co chcemy, byle nie przeginać. Każdy ustala te granice we własnym zakresie. Inne pomysły mają starzy satyrycy, a inny ludzie młodzi. Ale myślę, że prezydencja jest tematem, nad którym jak najbardziej można popracować. Im więcej się spuszcza powietrza z tego balonu, tym jest lepiej.
Chciałby pan mądrych polityków, którzy nie wzbudzaliby śmiechu?
- Skądże (śmiech). Ja bardzo potrzebuję polityków, popieram ich i za każdym razem wybieram - nawet takich, którzy się potem do niczego nie nadają. Potem mam prawo się z nich śmiać. Zawsze głosuję.
Na bohaterów swoich późniejszych programów?
- Nie, aż tak cyniczny nie jestem, że idę i głosuję na kogoś, z kogo potem sobie planuję żarty. Zresztą ci, których wybieram, z reguły przegrywają.
Mimo to regularnie chodzi pan na wybory?
- Kiedyś trochę to olewałem, ale od czasu, gdy urodziły mi się dzieci, chodzę. Uzyskałem świadomość społeczną i teraz chodzę głosować dla dzieci. I namawiam do tego wszystkich. Jeśli nie byłeś na wyborach, to nie narzekaj. A jeśli głosowałeś, to potem masz prawo krytykować, oceniać, jęczeć i narzekać. Wystawiać politykom kwity. Głosowanie to fajna rzecz i wracając do tej historii - mój dziadek walczył, żebym mógł głosować. A nawet o to, żebym mógł się śmiać. Tak to pojmuję.
Z Szymonem Majewskim rozmawiała Jagoda Mytych (PAP Life).