Natasza Urbańska: Józefowicz w spódnicy
Ma tyle talentów, że mogłaby nimi obdzielić kilka osób. Natasza Urbańska śpiewa, tańczy, gra w filmach, a ostatnio szuka talentów wokalnych w programie "Bitwa na głosy". Obowiązki zawodowe godzi z opieką nad 2-letnią córeczką Kalinką.
Na castingach do "Bitwy na głosy" nazywano Cię "Józefowiczem w spódnicy"...
Natasza Urbańska: - Traktuję to jak komplement. Piętnaście lat współpracy z Januszem na scenie pozwoliło mi podejrzeć sposób jego pracy. Nauczyłam się na gorąco wyłapywać błędy i je korygować.
Jak wybierałaś uczestników swojej drużyny?
- Szukałam ludzi świetnie śpiewających, z wdziękiem i charyzmą. Mam wielką nadzieję, że to oni wygrają 'Bitwę na głosy'.
Czy praca nie koliduje z byciem mamą?
- Kalinka to mój priorytet, więc poświęcam jej każdą wolną chwilę. By mieć dla niej więcej czasu, zrezygnowałam z grania w spektaklach: 'Metro', 'Romeo i Julia' oraz z kilku propozycji telewizyjnych. I nie żałuję tego.
Zabierasz córeczkę z sobą na próbę lub plan?
- Nie. Kalinka ma dopiero dwa lata i myślę, że na planie czy w teatrze za dużo się dzieje, by ją w to wprowadzać.
Ale podróżujecie z Kalinką. Czy to trudne?
- Bardzo łatwe. Jest ciekawa świata. Ale warunkiem udanej podróży jest to, by jechała też z nami... pluszowa świnka. Kalina odmawia podróżowania bez niej. Temperament ma po tatusiu...
"Bitwa na głosy" - zobacz nasz raport specjalny!
Z Nataszą Urbańską rozmawiała Ewa Pokrywa/AKPA.