Natalia Oreiro: Zbuntowany anioł
Gdy po raz pierwszy przyjechała do naszego kraju, była zaskoczona, ponieważ nie spodziewała się tak gorącego przyjęcia. Dlatego Natalia Oreiro bardzo chciała wrócić do Polski i zaśpiewać dla swoich wielbicieli.
14 lutego w polskich kinach odbędzie się premiera filmu "Anioł śmierci", w którym aktorka zagrała główną rolę.
Podczas konferencji prasowej poprzedzającej grudniowy koncert, aktorka podkreślała, że polscy fani na różne sposoby okazują jej swoją sympatię.
- Otrzymuję wiele listów z Polski, a wśród nich jest sporo rysunków. Ludzie w waszym kraju naprawdę dobrze rysują. Niektórzy przysyłają mi regularnie co miesiąc nowe portrety, a ja je kolekcjonuję - mówiła.
Nie obyło się bez wspomnień dotyczących pierwszego pobytu Natalii w Polsce, kiedy odwiedziła Warszawę, żeby promować "Zbuntowanego anioła".
- Gdy przyjechałam tutaj w 2000 roku, miałam tę sławną grzywkę. Spytano się mnie, czy chcę poznać miasto. Odpowiedziałam, że oczywiście i pojechałam do centrum Warszawy. Nagle dostrzegłyśmy tłumy ludzi. Powiedziałam wtedy: "Wow, to jakaś manifestacja". Wysiadłam z auta i nagle cały ten tłum na mnie spojrzał i ludzie zaczęli krzyczeć moje imię. Potem weszłam na pierwsze piętro starego budynku i zrzucałam stamtąd zdjęcia - wspominała.
Przy okazji Urugwajka wyjaśniła, czy bliższa jest jej muzyka, czy aktorstwo. - Czuję, że jestem aktorką, która śpiewa. Dzięki muzyce mam okazję poznać swoich fanów osobiście. Gdy grasz w filmie czy serialu, ludzie oglądają cię tylko w swoich domach albo w kinie.
Odtwórczyni roli Milagros musiała oczywiście wspomnieć o swoim serialowym partnerze: - Bardzo przyjaźnimy się z Facundem Araną, nie ma tygodnia, żebyśmy ze sobą nie rozmawiali. Za każdym razem narzekamy: - "Och, dlaczego nie pracujemy teraz razem". Moim kolejnym ekranowym partnerom powtarzam: - "Nie możesz się równać z Facundem Araną". A oni mnie nienawidzą - dodała ze śmiechem.
- Byłam jedyną aktorką zaproszoną na jego ślub. Wydawało mi się, że uczestniczę w telenoweli, a mój ukochany właśnie się żeni. Byłam o krok od krzyknięcia "Nie!", ale się wstydziłam i pomyślałam: "OK, bierz ten ślub".
Twarz Natalii rozświetliła się, gdy zaczęła opowiadać o swoich marzeniach.
- Wciąż szukam wyzwań, chcę być lepszą aktorką, grać różnorodne postacie. W sprawach osobistych pragnę, by mój synek był szczęśliwy i sam mógł wybrać, kim chce zostać. Poza tym pasjonuję się ogrodnictwem i chciałabym, żeby w końcu udały mi się arbuzy.
Angela Kołowiecka-Wilkos