Nagrodzona za "Namiętny Pocałunek"
- Policyjna codzienność to nie jest zabawa - mówi Magdalena Walach, która gra podkomisarz Lucynę Szmidt w popularnym serialu. Jej bohaterka zostanie trafiona podczas strzelaniny. Czy przeżyje?
Magdalena Walach przyznaje, że czeka ją pracowita jesień: gra w dwóch serialach ("M jak miłość" i "Komisarz Aleks"), przed nią dwie premiery teatralne i jedna kinowa.
Lucynę czekają dramatyczne wydarzenia...
- Nasi bohaterowie, z dzielnym Aleksem na czele, zajmą się poszukiwaniami porwanej dziewczynki. Podczas próby zatrzymania głównego podejrzanego dojdzie do strzelaniny. Ta niespodziewana wymiana ognia okaże się tragiczna dla Lucyny. Życie uratuje jej ochraniający ją podczas akcji kolega policjant i kamizelka kuloodporna. Dobrze, że to wszystko dzieje się tylko na niby.
Czy tak naprawdę chciałaby pani być policjantką?
- Ten zawód był poza kręgiem moich dziewczęcych marzeń, a teraz mam okazję przekonać się, jak niebezpieczna jest to praca, jakich wymaga poświęceń i wyrzeczeń, z jakim wiąże się obciążeniem. Dla nas, aktorów to przygoda, natomiast policyjna codzienność to nie zabawa. To odpowiedzialność za życie - swoje i kolegów.
Jak pani się czuje "w skórze" Lucyny?
- Bardzo sobie cenię spotkania na planie z całym zespołem "Aleksa". A moja Lucyna to dziewczyna oddana swojej pracy, twardo stąpająca po ziemi i z dużym poczuciem humoru.
Gdyby była jeszcze bardziej kochliwa... Widzowie marzą, by z komisarzem Orliczem (Antoni Pawlicki) w końcu stali się parą! Jest taka szansa?
- Łączy ich praca, przyjaźń, ale czy coś więcej? Zobaczymy (uśmiech).
Znacznie wylewniejsza w okazywaniu uczuć jest pani inna serialowa bohaterka, Agnieszka z "M jak miłość", uhonorowana ostatnio, wraz z Marcinem (Mikołaj Roznerski), nagrodą Namiętnego Pocałunku. Jak pani zareagowała na ten zaszczyt?
- Nie ukrywam, że miło jest uzyskać wyróżnienie w tak niespotykanej i oryginalnej kategorii. Dodajmy, że w wyjątkowych okolicznościach, jakimi była gala z okazji 1000. odcinka "M jak miłość". Wyróżnienia i gratulacje należą się wszystkim twórcom i realizatorom serialu, którzy przez ten czas kreowali losy rodziny Mostowiaków.
Co będzie się działo z Agnieszką w nadchodzącym sezonie?
- Podobnie jak zaskakujące są czasem oblicza miłości, tak tajemniczo i nieoczekiwanie maluje się najbliższa przyszłość mojej bohaterki. A niespełniona namiętność, lęk przed samotnością i zawierucha uczuć nie ułatwiają jej drogi do upragnionego spokoju.
"M-kę" kręci się w Warszawie, plan "Komisarza Aleksa" usytuowany jest w Łodzi, na co dzień zaś mieszka Pani w Krakowie. Ciężko sobie poradzić z odległościami?
- Rzeczywiście podróże stanowią nie lada wyzwanie logistyczne. Z tego punktu widzenia praca w miejscu zamieszkania jest luksusem.
Gdzie wkrótce zobaczymy panią, poza serialami?
- W październiku na deskach krakowskiej Bagateli wystąpię w "Romancy", autorstwa Jacka Chmielnika. To lekka, dowcipna i trafna ocena teatralnej rzeczywistości. W przygotowaniu jest również spektakl "Ławeczka", którego premiera odbędzie się w niecodziennej oprawie arcydzieł malarstwa polskiego w Muzeum Narodowym w Sukiennicach. Zbliża się również premiera filmu "Mój biegun" w reżyserii Marcina Głowackiego.
Rozmawiała Jolanta Majewska