Reklama

Na planie bywa nerwowo

Dyscyplina, wzajemna sympatia i sprawdzone sposoby na rozładowanie napięć. Brzmi jak bajka? Być może, ale tak wygląda praca na planie serialu "Świat według Kiepskich". - Jesteśmy bardzo zgraną drużyną - zapewnia Marzena Kipiel-Sztuka.

W nowym sezonie serialu Halinka (Marzena Kipiel-Sztuka) wraz z córką Mariolą (Barbara Mularczyk) i synową Jolasią (Anna Ilczuk) zamienią się w prawdziwe bizneswomen.

Od ponad 13 lat gra pani w "Świecie według Kiepskich". Nie ma pani już dość serialowej Halinki?

- Absolutnie nie! Powodów jest kilka: świetnie napisane scenariusze, dyscyplina na planie i doskonale rozumiejąca się ekipa. Stanowimy zgraną drużynę, która wie, do której bramki ma strzelać. Istotne jest też to, że darzymy siebie szacunkiem i sympatią.

Trudno uwierzyć, że na planie nie dochodzi niekiedy do zgrzytów i różnego rodzaju niesnasek.

Reklama

- Oczywiście, czasami jest trochę nerwowo, zdarzają się napięcia - jak w każdej rodzinie. Ale nie wynikają one ze złej woli i szybko staramy się je rozładowywać. Gdybyśmy się nie lubili i tylko warczeli na siebie, nie byłoby mowy o sukcesie, jaki ten serial odniósł. Kamery nie można oszukać i widz natychmiast wyczułby, że coś jest nie tak z tymi "Kiepskimi".

Ponad 400 nakręconych odcinków to niezły wynik. Któryś z nich był dla pani wyjątkowy?

- Dla mnie każdy jest szczególny. Z chęcią oglądam nawet te sprzed wielu lat. Widzę panią Krystynę Feldman i pana Leona Niemczyka, z którymi miałam szczęście pracować. Kiedy startowaliśmy z serialem, część osób z branży nie patrzyła na nas przychylnym okiem. Dziś zazdroszczą, że mogłam zagrać z największymi tuzami.

Rozmawiamy w czasie przerwy między ujęciami do nowej serii. Co tym razem wymyśli Halinka?

- Oj, będzie się działo! Założy rodzinną firmę, mianując siebie prezeską i menedżerką, córkę i synową mianuje swoimi zastępczyniami, natomiast Ferduś i Walduś będą tylko niewiele znaczącymi zasobami ludzkimi. Napisze też autobiografię "Moje kiepskie życie", czym zaszokuje niektórych mieszkańców kultowej kamienicy.

Książka wywoła zgorszenie?

- Na pewno będzie pikantna, co nie oznacza, że demoralizująca. Przy okazji dementuję krzywdzące opinie, jakoby "Świat według Kiepskich" promował małżeńskie zdrady, alkoholizm i degenerację rodziny. Czy bowiem Ferdek kiedykolwiek nie wrócił na noc do domu albo źle wypowiadał się o Halince? I czy jego żona przez ponad trzydzieści lat dawałaby mu parę groszy na piwo, gdyby go nie kochała?

Rozmawiał Artur Krasicki

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy