Mówi na mnie matka-wariatka
Aneta Todorczuk-Perchuć gra ambitną panią neurolog w "Na dobre i na złe", realizuje też swoje pasje teatralne. Z mężem, aktorem Marcinem Perchuciem, tworzą zwariowany, ciepły dom. W zgiełku codzienności starają się dbać o tradycyjne wartości
- To silna osobowość, twarda, zdecydowana, konsekwentna, ale również mądra kobieta - tak opisuje Dorotę, którą gra w "Na dobre i na złe".
Popularność przyniosła pani rola Agnieszki Dunin w serialu "Samo życie".
- Nie miałam poczucia, że byłam szalenie popularna w tym serialu. Grałam tam 7 lat i powiem szczerze, że ulżyło mi, kiedy producenci uznali, że czas zakończyć ten projekt. Rola, którą dostałam w "Na dobre i na złe", sprawiła, że nie jestem już postrzegana poprzez pryzmat bohaterki z "Samego życia".
Dorota Rogalska jest całkiem inna...
- Jest świetnym fachowcem, neurologiem, który pełni rolę konsultanta zewnętrznego w szpitalu w Leśnej Górze. Dorota jest twardą kobietą, która w pewnym momencie życia postawiła na karierę. Zresztą podobnie jak jej mąż - ambitny lekarz, grany przez Janka Wieczorkowskiego. Ich parcie na karierę zaowocowało brakiem kontaktu i rozpadem więzi. Mają 17-letniego syna, który jest na etapie buntu. Oni próbują to jakoś ratować... Więcej nie będę zdradzać.
Jak wygląda harmonogram dnia aktorki i mamy dwójki dzieci?
- Wstaję o 7 rano, robię śniadanie i odwożę dziecko do szkoły. Zdarza się, że mam zdjęcia w serialu i próby w teatrze. Ostatnio nasz przyjaciel Krzysiek Pluskota powiedział: - Wiecie, że obiad z dwóch dań można zjeść tylko u was i u nas. Ludzie tak nie mają! Staram się, choć w lodówce mam też meksykańskie paluszki na czarną godzinę. W moim rodzinnym domu zawsze był obiad. Nigdy nie żywiłam się w szkolnej stołówce i dlatego chętnie sama gotuję. Mąż mocno mnie w tym wspiera. Jest mistrzem w gotowaniu zup i robieniu klopsów.
Jaką jest pani mamą?
- Córka mówi na mnie matka-wariatka. Jestem zakręcona, działam spontanicznie, często przypominam sobie o ważnych rzeczach w ostatniej chwili. Na szczęście mamy wspaniałą nianię, która pomaga nam panować nad rzeczywistością. Karola jest nieoceniona.
Oboje z mężem jesteście aktorami. Jak wam się udaje łączyć życie rodzinne z zawodowym?
- Jakoś się udaje. Widzimy się zazwyczaj o 22:00, bo albo gram ja, albo Marcin. Śniadania we czworo, kiedy możemy usiąść przy wspólnym stole i zjeść wspólną jajecznicę, zdarzają się niezwykle rzadko. Na szczęście przed nami trzy tygodnie wakacji, gdzie pocieszymy się swoją obecnością.
Rozmawiała Ola Siudowska