Monika Pyrek: Co teraz?
Monika Pyrek, która wygrała 12. edycję programu "Taniec z gwiazdami", podkreśla, że wygrana była dla niej miłym zaskoczeniem i że będzie tęsknić za telewizyjnym show.
"Jeszcze w to nie wierzę. Nie tyko w to, że wygrałam, ale że był to ostatni taniec. Tak się przyzwyczaiłam, że z tygodnia na tydzień uczę się nowego tańca, że teraz bardzo będzie mi tego brakowało. Potwornie zżyłam się z ludźmi z produkcji, z tancerzami i choreografami" - powiedziała Pyrek.
Sportsmenka zapytana, czy spodziewała się wygranej stwierdziła: "Absolutnie nie. Byłam całkowicie spokojna i zależało mi tylko na tym, żeby dobrze zatańczyć i mieć piękne wspomnienia".
"Najpiękniejsze były łzy wzruszenia. Już przed freestylem chciało mi się płakać, bo wiedziałam, że to będzie ostatni taniec" - dodała tyczkarka.
Ostatni tydzień przygotowań był dla Moniki Pyrek bardzo stresujący. Wszystko przez to, że jej partner - Robert Rowiński - znalazł się w szpitalu.
"Bardzo się bałam. Nie wiedziałam, z kim będę tańczyć. Trenował ze mną Krzysztof Hulboj i właściwie to on udźwignął ciężar przygotowań do finału. Bardzo mu dziękuję" - powiedziała Pyrek, która w finale zatańczyła jednak z Rowińskim.
"Bardzo się cieszę, że Robert wyszedł ze szpitala na ten weekend i miał siłę, żeby zatańczyć. Nie wyobrażam sobie, żeby po czterech miesiącach przygotowań, Robert nie zatańczył ze mną w finale. To była jego praca, to on mnie nauczył tańczyć" - dodała tyczkarka.
Sportsmenka wyznała również, że dużo zawdzięcza "Tańcowi z gwiazdami".
"Myślę, że ten program dał mi motywację do tego, żeby jeszcze raz spróbować sił w sporcie i walczyć o medal na Igrzyskach Olimpijskich za dwa lata w Londynie" - powiedziała Pyrek.
Sportsmenka wygrała Mercedesa klasy E-Coupe, a Robert Rowiński otrzymał Fiata 500.
Tyczkarka potwierdziła, że samochód jest piękny i że na pewno będzie z niego korzystać.
Z Moniką Pyrek rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).