Monika Mrozowska: Mama potrafi zaskoczyć
Czasem łatwiej skoczyć do wody, niż zejść z trampoliny - opowiada Monika Mrozowska, gwiazda nowego show "Celebrity Splash!".
Dlaczego zdecydowała się pani na skoki do wody w nowym programie Polsatu?
Monika Mrozowska: - Jednym z głównych powodów była chęć powrotu do formy sprzed ciąży. A wiedziałam, że samej ciężko będzie mi się zmobilizować do ćwiczeń. Drugim powodem była Misheel Jargalsajkhan, z którą grałam w "Rodzinie zastępczej". Spotykamy się prywatnie, ale stanowczo za mało - ona studiuje we Wrocławiu, ja mieszkam w Warszawie. Pomyślałam więc, że to dobry moment, byśmy spędziły ze sobą więcej czasu. A po trzecie chciałam pokazać swoim dzieciakom, przede wszystkim córkom, że mama potrafi je jeszcze czymś pozytywnie zaskoczyć.
I udało się?
- Karolina, która ma 12 lat, trochę się o mnie boi. Ta troska bardzo mnie wzruszyła. Ale starałam się jej wytłumaczyć, że nie będę ryzykowała i robiła czegoś, na co nie jestem gotowa. Wszystko odbywa się pod okiem trenerów, którzy decydują, co już potrafimy. Natomiast 5-letnia Jagoda jest zachwycona! To jest takie dziecko, które niczego się nie boi. Najchętniej jeździłaby ze mną na treningi. Na to nie mogę pozwolić, bo mogłoby jej przyjść do głowy, żeby spróbować skoczyć ze mną. Przynajmniej z tej metrowej trampoliny. Chce wszystkiego doświadczyć i wydaje mi się, że ma więcej odwagi niż ja. Chce robić to samo, co Karolina, a przecież jest 7 lat młodsza!
Nie boi się pani skakać z takiej wysokości?
- Najwyższa wieża, z której dotąd skakałam, miała 5 m. Nigdy wcześniej nie skakałam na główkę, jeśli - to z poziomu basenu. Nasi trenerzy śmieją się, że to, co wcześniej robiliśmy, to były skoki wakacyjne. Oczywiście strach jest, ale staram się dokładnie wykonywać polecenia trenerki. Mam do niej zaufanie i wierzę, że nic mi nie będzie. Kiedy stanie się na trampolinie, to już jest taka adrenalina, że łatwiej jest skoczyć, niż zejść. Ale najpierw trzeba znaleźć odwagę, żeby tam wejść.
Odniosła pani już jakieś obrażenia?
- No, niestety, tak. Tej kontuzji, paradoksalnie, nabawiłam się na suchym basenie, takim z gąbkami. Tam znacznie łatwiej się uszkodzić niż w wodzie. Przywaliłam sobie kolanem w nos, polała się krew, ale to nie było nic poważnego. Zresztą, takie jest założenie, żeby nic poważnego się nie wydarzyło.
Jak sobie pani radzi z treningami i trojgiem dzieci?
- Większość treningów mamy w Warszawie, więc nie jest tak źle. Kiedy muszę jechać do Poznania, dziewczynki zostają w domu, a Józio, którego wciąż karmię, jedzie ze mną. Dojeżdżają wtedy do niego dziadkowie z Wrocławia.
Skoro, pośrednio, przeszłyśmy do jedzenia - jak się zaczęła pani przygoda z gotowaniem?
- Miałam 21 lat, kiedy przestałam jeść mięso. Moja mama mnie poparła, ale powiedziała, że nie będzie specjalnie dla mnie gotowała i że mam w tym temacie zorganizować się sama. I zaczęło się kombinowanie, szukanie nowych produktów, przepisów, mieszanie różnych składników. Okazało się, że sprawia mi to przyjemność, że nieźle mi to wychodzi i że smakuje nie tylko mnie, ale też moim znajomym. Napisałam książkę, w której pokazałam, jak w łatwy sposób gotować zdrowe dania. Książka odniosła sukces, zaproszono mnie do "Dzień Dobry TVN", potem doszły jakieś warsztaty, pokazy i tak to trwa do dzisiaj.
Pierwszy odcinek nowego show już w sobotę, 7 marca, o godz. 20:00 na antenie telewizji Polsat. Rozmawiała Ewa Gassen-Piekarska.
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!
Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady!