Reklama

Mój bohater żyje z rozmachem

Marek, którego gra w serialu "Barwy szczęścia", jest jak szlachetny książę. Zakochał się w Marii niezrażony, że są z innych światów. - To ciekawy wątek - przyznaje Marcin Perchuć.

Marcin Perchuć poza rolą w serialu, gra w teatrze i jest wykładowcą Akademii Teatralnej. - Robię rzeczy, które mnie bawią, interesują, które są wyzwaniem - mówi.

Pana bohater wniósł do "Barw szczęścia" powiew dobrej komedii romantycznej. Jego znajomość z Marią zaczęła się jak w bajce.

- Rzeczywiście, Marek pojawił się dość niespodziewanie. Przypadkowe spotkanie z Marią (Iza Kuna), która bliska omdlenia wpadła w jego ramiona, przerodzi się w coś więcej. Może poważny związek i silne uczucie? Bardzo się cieszę, że dostałem tę propozycję, ponieważ większość scen gram z Izą Kuną. To dla mnie nobilitujące, świetne spotkanie. Głównie z tego powodu przyjąłem rolę w "Barwach szczęścia" i nie żałuję tej decyzji. Patrząc, jak radzi sobie przed kamerą, mam wielką przyjemność. Fantastyczna współpraca!

Reklama

Czy zna już pan imiona wszystkich dzieci Marii Pyrki?

- Specjalnie się nie uczę. Uważam, że to moja postać powinna je pamiętać. Chciałbym, żeby ten facet miał kłopoty z ogarnięciem tego całego rodzinnego zestawu. Nie wie, co się działo w życiu Marii. Ciężarki będzie dokładał z czasem, gdy lepiej pozna ukochaną.

Będzie wielka miłość?

- To dobrze rozpisany wątek. Marek jest wolnym człowiekiem, żyje z rozmachem. Nie brakuje mu pieniędzy, nie musi wydawać na przedszkola i szkoły dla dzieci. To ciekawe, że angażuje się w relację z Marią, która żyje w innym świecie - ma piątkę dzieci, jest wdową i mieszka z rodzicami. To świetny pretekst do dobrych scen i interesujących rozwiązań scenariuszowych.

Czym zajmuje się Marek?

- Jest informatykiem. Bardzo się cieszę, że Marek ma taką profesję, bo przechodzę na planie przeszkolenie. Pierwszy raz w życiu widziałem urządzenie do diagnozowania komputerów.

Gra pan w "Barwach szczęścia", "Lekarzach", jest pan wykładowcą w Akademii Teatralnej...

- Staram się solidnie wykonywać każdą pracę, której się podejmuję, i mieć z tego satysfakcję, a jednocześnie zapewnić utrzymanie rodzinie.

Wystarcza panu czasu dla najbliższych?

- Są momenty, gdy jest ciasno w grafiku, ale jakoś dajemy radę. Cieszę się, że wszystko odbywa się w obrębie Warszawy. Mam dużo szczęścia, że nie jestem w rozjazdach.

Kuba Zajkowski

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Perchuć | życia | aktor | seriale | serial | Barwy szczęścia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy