Reklama

Mirosław Zbrojewicz lubi niespodzianki

Często jest obsadzany w rolach twardzieli i gangsterów. Nie buntuje się przeciwko nim, bo wie, że jest aktorem charakterystycznym. Mirosław Zbrojewicz aktorstwo kocha i... nigdy go nie opuści.

Pamięta pan swoją pierwszą podróż zagraniczną?

Mirosław Zbrojewicz: - Tak. Wybraliśmy się ze znajomymi do Bułgarii. Po Europie jeździło się wtedy autostopem. Dziś nie odważyłbym się na taką podróż. Jako student chciałem jednak coś zobaczyć i... zarobić parę groszy. Przy małym budżecie, którym się dysponowało, takie wyjazdy nie były wcale łatwe. Cały ten zachodni świat wydawał się zaskakujący i niezwykły.

Ma pan ulubione miejsce za granicą?

- Przywiązuję się do tych, które już znam. Dlatego zdarza mi się jeździć do Barcelony. Lubię też Berlin. Wystarczy wsiąść w pociąg i za chwilę jesteśmy na miejscu. To miasto jest dzisiaj tak łatwo osiągalne jak Sopot czy Wrocław. Kiedyś często jeździłem do Pragi. W pewnym momencie przestała być jednak tak przyjazna turystom i... zaniechałem podróży.

Reklama

Jaka jest pana zdaniem ciemna strona zawodu aktora?

- Niepewność jutra. Aktor do pierwszego klapsa prawie nigdy nie może być pewien, czy projekt dojdzie do skutku. Ciemną stroną są też przestoje w pracy. Na szczęście udaje mi się je lekko łagodzić, bo na co dzień pracuję w teatrze.

Zdarzyło się panu zadać sobie pytanie, czemu, oprócz aktorstwa, chciałby się pan poświęcić?

- Momenty zwątpienia przychodzą i właśnie wtedy pojawiają się takie pytania. Po latach uprawiania zawodu, nie bardzo wiem, co bym robił, gdybym dziś nie był aktorem. Upieram przy tym, żeby jednak nim być. Myślę, że wytrwać w zawodzie mogą tylko ci, którzy codziennie myślą o tym, że chcą być aktorami. Ci, którzy z jakichś względów muszą odejść i zająć się czymś innym, mają potem kłopot z powrotem.

A pana wymarzona rola to?

- Nie mam takiej. W ten zawód wpisana jest nadzieja i oczekiwanie. Czasem nasze pragnienia się spełniają, a czasem nie. Na pewno jest tak, że są aktorzy bardziej i mniej charakterystyczni i ja zaliczam się do tych pierwszych. W związku z tym każda rola, inna niż dotychczasowe, będzie dla mnie niespodzianką. Właśnie na nie cały czas czekam.

Rozmawiała Magdalena Gawlikowska.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy