Maturzystki uratowane
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - tę myśl wzięli sobie do serca bracia Golcowie, którzy w sobotę (9 kwietnia) odpadli wraz ze swoim zespołem z "Bitwy na głosy". Golcowie oraz pozostali bohaterowie programu komentują dla INTERIA.PL wydarzenia z sobotniego odcinka.
Paweł i Łukasz, którzy dowodzili wokalną reprezentacją Milówki, byli nieco zawiedzeni wynikiem głosowania, ale starali się trzymać fason.
- Dziewczyny z naszego zespołu mają akurat matury. To jest dobre w tym odpadnięciu, że będą mogły się przygotować. One tutaj zakuwały w każdej wolnej chwili - opowiadali bracia zaraz po wyeliminowaniu Milówki z programu.
- Statek płynie dalej, bitwa trwa, Milówka dotrwała do piątego odcinka. Uważamy, że pokazaliśmy się z naprawdę dobrej strony. Gratulujemy naszym rywalom wysokiego poziomu - komentowali Golcowie, dodając:
- W kilka godzin zrobić taki show, przygotować się muzycznie, scenicznie, tanecznie to wielkie wyzwanie dla ludzi, którzy nigdy nie mieli z czymś takim do czynienia.
W sobotę po raz piąty z rzędu odcinek wygrała Halina Mlynkova i zespół z Cieszyna.
- To jest nieprawdopodobne. To było widać - my już w to nie wierzyliśmy. Wszyscy rewelacyjnie śpiewają, jest coraz wyższy poziom - powiedziała nam na gorąco wokalistka.
Mlynkova po raz pierwszy wprost zasygnalizowała, że chce wygrać cały program.
- Nie liczy się pierwsze miejsce teraz, ale w finale - oświadczyła w rozmowie z INTERIA.PL.
Coraz lepiej radzi sobie drużyna Macieja Miecznikowskiego. Nie tylko robi postępy, ale też z odcinka na odcinek ma coraz więcej sympatyków. W sobotę zajęli 2. miejsce, co było ich najlepszym, jak dotąd, wynikiem w "Bitwie".
- Oni mnie zawsze zaskakują. Jeszcze lepiej śpiewają niż na próbach, publiczność działa na nich mobilizująco - przekonywał lider gdynian.
Urszula Dudziak również pochwaliła swoich młodych podopiecznych.
- Kiedy bardzo dobry kucharz nie ma dobrych składników, to nie ugotuje pysznego obiadu. A tu mam same talenty.
Piotrowi Kupisze udało się uciec spod gilotyny - jego zespół zajął przedostatnie miejsce, wyprzedzając jedynie Milówkę. Na dodatek występ katowiczan (śpiewali przebój Feel - "Jak anioła głos") został skrytykowany przez Wojciecha Jagielskiego, który porównał atmosferę na scenie do dancingu.
- Bardzo się cieszymy z tego, że jesteśmy w tym programie. Jury jest bardzo ostre. Było anielsko i diabelsko, były emocje - podzielił się wrażeniami wokalista Feel.