Reklama

Maria Pakulnis: Być jak Danuta Szaflarska

O jej przyjęciach i tym, jak świetnie gotuje krążą legendy. Teraz, gdy żyje samotnie, robi je rzadziej...

Myślała, że zostanie lekarzem. I właśnie z takim przeświadczeniem Maria Pakulnis (57 l.) kończyła liceum pielęgniarskie w Giżycku. Jednak nauczycielka języka polskiego odkryła w niej wielki talent do aktorstwa. Młodziutka Marysia nie była do tej decyzji przekonana. Wiedziała, że musi pracować, zarabiać pieniądze. Zawód lekarza wydawał się jej pewny i stabilny. Jednak za radą nauczycielki postanowiła iść na egzamin do szkoły teatralnej w Warszawie. Nie była pewna, czy się dostanie. Ale czuła, że jest w stanie dobrze powiedzieć tekst przed komisją.

Reklama

- Było to dla mnie wielkie przeżycie, bo pierwszy raz byłam wtedy w Warszawie - wspomina egzaminy wstępne aktorka.

Dostała się do warszawskiej PWST, była pilną studentką. Ale studia stały się też dla niej wielkim problemem. Nie miała za co żyć. - W życiu nie myślałam, że kiedykolwiek przekroczę granicę Giżycka, a tu - stało się. Jednak przeżyłam wielki szok. Czułam się zagubiona. Oswajałam się bardzo powoli. Dziś mogę powiedzieć, że w stolicy dostałam drugie życie - wyznaje.

Skończyła szkołę i zaczęła grać. A prywatnie ujęła wszystkich swoim sposobem bycia, troskliwością i ciepłem. W swoim domu organizowała próby i przy okazji okazało się, że ma talent kulinarny. - Gotuje doskonale. A do tego jest w niej wciąż mała dziewczynka. Marysia lubi skupić na sobie uwagę, słyszeć, że jest jedyna i cudowna - opowiada jej znajomy. Właśnie m.in. za to pokochał ją reżyser Krzysztof Zaleski. - Był moim mistrzem - wspomina aktorka zmarłego męża.

Poznali się niedługo po ukończeniu przez panią Marię studiów. Pan Krzysztof był już wtedy dyrektorem stołecznego Teatru Współczesnego. Po roku znajomości zamieszkali razem, a po czterech wzięli ślub. Łączyła ich miłość, przyjaźń, podobieństwo charakterów i wspólne zainteresowania. Różnił choćby brak cierpliwości. Pani Marii brakowało jej przede wszystkim w sprawach dokumentów i rachunków.

- To Krzyś zajmował się wszelkimi sprawami papierkowymi. Pilnował terminów każda karteczka miała swoje miejsce. Właśnie dlatego czasem żartobliwie nazywałam męża... Segregatorem - opowiada aktorka.

Była szczęśliwą żoną i mamą Jaśka. Ale kilka lat temu jej udane życie rodzinne prysło jak bańka mydlana. Jej ukochany mąż Krzysztof Zaleski po długim leczeniu zmarł na raka mózgu. Aktorka długo nie mogła się pozbierać po jego odejściu. Pomógł jej Jasiek, z którym została sama. - Namówił mnie na kota, żeby nie było mi smutno - mówi pani Maria.

Aktorka liczy, że ukochany syn, po ukończeniu reżyserii w łódzkiej Filmówce, w przyszłym roku wróci do Warszawy. A ona znów będzie miała o kogo dbać... Ma świadomość, że jest nadopiekuńczą mamą. Ale swojemu synowi chce dać wszystko to, czego sama nie miała.

Znawcy teatru mówią, że należy do najzdolniejszych i najbardziej charyzmatycznych aktorek średniego pokolenia. Od ponad 30 lat jest w zawodzie i wciąż ma swoją wierną publiczność. - Nie ukrywam, że marzy mi się, aby w przyszłości być w takiej formie i kondycji jak Danusia Szaflarska (98 l.), wielka dama polskiego aktorstwa - szczerze wyznaje artystka.

Jowita Górecka

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Maria Pakulnis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy