Reklama

Marcelina Zawadzka o "Bake off - Ale ciacho": Podjadamy cały czas

- To wspaniali i bardzo utalentowani ludzie. Słodkościom, które przygotowują, nie sposób się oprzeć - mówi o uczestnikach "Bake off - Ale ciacho" prowadząca program Marcelina Zawadzka.

- To wspaniali i bardzo utalentowani ludzie. Słodkościom, które przygotowują, nie sposób się oprzeć - mówi o uczestnikach "Bake off - Ale ciacho" prowadząca program Marcelina Zawadzka.
Marcelina Zawadzka wyznała, że najbardziej lubi serniki /AKPA

- Moi rodzice już zapowiedzieli, że na Wielkanoc będę musiała upiec kilka słodkości według receptur z "Bake off..." - zdradza Marcelina Zawadzka.

Jak się pani pracuje na planie chyba najbardziej smakowitego programu telewizyjnego?

- Jest słodko pod każdym względem. (śmiech) Wszyscy znakomicie się dogadujemy, a uczestnicy naszego cukierniczego talent show to wspaniali ludzie. Najbardziej jestem zafascynowana 17-letnim Szymonem. Mimo młodego wieku ma imponującą wiedzę, talent i umiejętności. Ujął mnie także Marcin, który w tak niezwykły sposób opowiadał nam o swojej rodzinie, że na planie wielokrotnie lały się łzy wzruszenia. Nie tylko kobiece...

Reklama

"Bake off..." prowadzi pani w duecie z Dorotą Czają. Jak układa się wasza współpraca?

- Znałyśmy się z Dorotą wcześniej, jednak dotychczas nigdy razem nie pracowałyśmy. Świetnie się dogadujemy, rozumiemy niemal bez słów. Dorota jest bardzo ciepłą, pozytywną osobą. Myślę, że ta nasza zawodowa przyjaźń nie skończy się wraz z ostatnim odcinkiem programu, bo już umawiamy się na spotkania "po".

Na planie otaczają was słodkie zapachy, wspaniałe desery, pyszne ciasta - ulega pani pokusie podjadania i próbowania?

- Cóż, nie będę ukrywać - podjadamy cały czas. Wspólnie z Dorotą czyham na chwilę, kiedy będziemy mogły skosztować bitej śmietany czy kremu, które zostają po kolejnych konkurencjach. Wprawdzie unikam laktozy, ale tu nie mogę się oprzeć. (śmiech) Kosztuję rzeczy, których nigdy wcześniej nie jadłam. Na reżim przyjdzie czas później.

Przed startem programu mówiła pani, że jeśli chodzi o wypieki, nie ma pani żadnego doświadczenia. W waszej rodzinnej kuchni prym wiodła pani babcia.

- Jeśli chodzi o pieczenie, to rzeczywiście byłam, razem z moją siostrą, bierna. Aktywność wykazywałyśmy za to w jedzeniu babcinych wspaniałości. Niestety, odeszła kilka lat temu. Teraz mieszka z nami druga babcia. Mam nadzieję, że dopuści mnie do kuchni - będę mogła wykazać się zdobytą w programie wiedzą i zaimponować najbliższym.

Ma pani swój ulubiony deser?

- Jestem raczej niewybredna. Nie lubię jednak wypieków i deserów z dodatkiem cytryny lub skórki pomarańczy - to nie mój smak. Nie przepadam też za tortami. Za to uwielbiam babki, biszkopty i ciasta z owocami, ale moim numerem jeden są serniki.

Wróćmy do programu. Formuła "Bake off..." polega na rywalizacji. Czy wśród uczestników jest ktoś, za kogo szczególnie mocno trzyma pani kciuki?

- Mam swojego faworyta, ale nie zdradzę, kto nim jest. Wszyscy zawodnicy zasługują na doping. Wprawdzie zwycięzca może być tylko jeden, ale jestem przekonana, że wielu z naszych uczestników dalej będzie rozwijało swoją cukierniczą pasję.

Rozmawiała Joanna Bogiel-Jażdżyk

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Marcelina Zawadzka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy