Marcelina Zawadzka: Maserak to tyran
Udział w "Tańcu z gwiazdami" była Miss Polonia traktuje jak wyzwanie. Nam Marcelina Zawadzka zdradziła, co łączy ją z Rafałem Maserakiem i co zrobi, gdy wygra program.
Jakie są pani wrażenia po przetańczeniu kilku odcinków show? Jest pani spokojna, czy może czuje jeszcze dreszcz niepewności?
- Najbardziej emocjonujący jest dla mnie zawsze ten moment, kiedy Krzysztof Ibisz ogłasza, kto zostaje w programie... To są najdłuższe minuty w moim życiu!
Wiem, że marzy pani o skoku ze spadochronem. Jeśli wygra pani "Taniec z gwiazdami", to zafunduje sobie realizację tego marzenia?
- Jeszcze o tym nie myślałam. Na razie obiecałam sobie, że po "Tańcu z gwiazdami" pojadę na tydzień na kitesurfing, który od dawna uwielbiam. W tym roku miałam tylko siedem dni wakacji, jestem zmęczona, więc taki odpoczynek dobrze mi zrobi.
Rafał Maserak, pani taneczny partner z programu, ma opinię bardzo wymagającego trenera, który na zajęciach trzyma żelazną dyscyplinę. Potwierdza to pani?
- Jeszcze przed rozpoczęciem naszych treningów do programu słyszałam, że Rafał jest niezwykle wymagający, do tego perfekcjonista, a momentami to wręcz bezwzględny tyran. Wszystko prawda (śmiech)!
Czy poza tańcem łączą państwa jakieś wspólne zainteresowania? Czy raczej znajdujecie się na dwóch skrajnych biegunach?
- Przede wszystkim obydwoje mamy mnóstwo pozytywnej energii. Robimy w życiu to, co kochamy, i czujemy się spełnieni zawodowo. Bardzo podziwiam Rafała za to, że jego praca jest jednocześnie jego wielką życiową pasją.
Po treningach marzą się pani ciepłe kapcie, kanapa i lenistwo przed telewizorem?
- Skąd! Po całym dniu treningów marzę jedynie, by się porządnie wyspać i zebrać siły przed kolejnym dniem. I wyrzucić z głowy piosenkę, do której trenujemy (śmiech)...
Udział w show to pani debiut na parkiecie? A może ma pani jakieś taneczne doświadczenie?
- Dziesięć lat temu, gdy byłam w gimnazjum, założyłam z koleżankami grupę taneczną. Muszę przyznać,że wolałam wtedy treningi karate niż ćwiczenie układów tanecznych. Szczerze mówiąc, na razie w żadnym z tańców nie czuję się pewnie. Opanowanie kroków, nauczenie się układu choreograficznego i zapanowanie nad własnym ciałem to dla mnie wyzwanie.
Jest pani młoda, a już udało się pani osiągnąć bardzo wiele. Czego jeszcze chciałaby pani doświadczyć na swojej zawodowej drodze?
- Cóż, nie planuję niczego z wyprzedzeniem. Ale jestem otwarta na nowe doświadczenia. Czekam, niech mnie los zaskoczy!
Od tego sezonu prowadzi pani w TVN Turbo program "Dendżer". Jak się pani czuje w roli gospodyni telewizyjnego magazynu?
- Współgospodyni. Z Arkiem Klichem znajdujemy całkiem nowe zastosowanie dla rzeczy codziennego użytku. Smażyliśmy już jajka na żelazku, wyciskaliśmy z owoców sok w pralce, no i nauczyłam się prowadzić koparkę! Dużo dobrej zabawy, dużo fajnej energii. To jeszcze nic! Już wkrótce z Kasią Rebeką Jankowską na Stadionie Narodowym wystartujemy w wyścigach samochodowych. Kasia za kierownicą, ja w charakterze pilota. Uprasza się o trzymanie kciuków. Jak widać, na brak zadań nie narzekam.
Ma pani swoje ulubione miejsce, w którym zawsze może naładować akumulatory?
- Oczywiście! Bory Tucholskie! Od lat jeździmy tam z całą rodziną. Mamy domek letniskowy nad jeziorem. Prawdziwa samotnia. Tam nie ma telewizora, nie ma internetu, nawet telefony nie mają zasięgu! Odpoczywam tam zawsze znakomicie!
Rozmawiała: Magdalena Gawlikowska