Maciej Musiał o "The Voice" w Los Angeles
Tego lata Maciej Musiał, aktor znany z filmu "Mój biegun" oraz seriali "rodzinka.pl" i "Czas honoru. Powstanie", pojechał do USA, by zobaczyć, jak tam powstaje "The Voice". Odbył też sentymentalną podróż z dziadkiem do Wilna, skąd pochodzi jego rodzina.
Ruszyła edycja "The Voice of Poland", widowiska, którego jesteś współprowadzącym. Jest sporo zmian.
- Zmienił się układ studia i scenografia, która została odświeżona oraz nieco unowocześniona. Przede wszystkim zmieniła się prowadząca - w roli tej zobaczymy Halinę Mlynkovą, wulkan energii z mikrofonem w dłoni. Jestem zachwycony tym, że możemy pracować razem!
Ponoć wyznałeś jej miłość i to po czesku!
- Szczęśliwie zrozumiała, choć było to bardzo niegramatyczne (śmiech). Po prostu nadajemy na tych samych falach.
Ciekawie się zaczyna...
- A to nie wszystko. Wrócił do nas Andrzej Piaseczny, który uczestniczył w pierwszej edycji i jest trenerem życzliwym oraz wspierającym. Obok niego w jury nadal zasiada Edyta Górniak, Marysia Sadowska i Tomson z Baronem, czyli zgrana ekipa, doskonale znana publiczności. Nad całością czuwa niezastąpiony Tomasz Kammel, z pewnością najlepszy gospodarz programu rozrywkowego.
Twoją rolą, nim zacznie się konkurs na wizji, jest rozwożenie zaproszeń do przesłuchań w ciemno?
- Tak, to bardzo przyjemna część pracy. Zjeździłem pół Polski, byliśmy w kopalniach, w górach, nad morzem. Za każdym razem zastanawiam się, skąd mamy tylu zdolnych ludzi i tyle świetnych głosów - jesteśmy chyba najbardziej uzdolnioną nacją na świecie!
W każdej edycji pojawiają się doskonali wokaliści. Sam też śpiewasz?
- Nie, w ogóle. Czasem zanucę coś pod nosem w domowym zaciszu czy w kameralnym gronie, ale publicznie - nigdy. Choć z muzyką obcuję od dzieciństwa, przez 10 lat grałem na fortepianie, więc chyba słuch mam dobry.
Niedawno miałeś okazję posłuchać i zobaczyć amerykańską wersję "The Voice" w oryginale. Jakie są twoje wrażenia?
- Rewelacyjne! Nagranie odbywało się w Universal Studio w Los Angeles. Imponuje rozmachem - wokół stoi mnóstwo ogromnych camperów, należących do takich gwiazd, jak Christina Aguilera czy Adam Levine. Mieliśmy razem z Magdą Mielcarz, z którą byłem zaproszony, przepustki produkcyjne, poruszaliśmy się wszędzie swobodnie, siedzieliśmy nieopodal sceny. Muszę przyznać, że studio, w którym odbywa się samo nagranie, wygląda identycznie jak u nas, ten sam klimat, wystrój, rozwiązania techniczne. Atmosfera była równie przyjemna, a wykonawcy różni - w każdym razie zapewniam, że nasi krajowi wokaliści nie powinni mieć żadnych kompleksów, mogliby z nimi śmiało konkurować.
- Amerykanie oszaleli na punkcie tego widowiska, emitowane jest ono dwa razy w tygodniu, a głosowanie odbywa się za pomocą Twittera - myślę, że po zastosowaniu takiego rozwiązania u nas znacznie zwiększyłaby się liczba głosujących. Cieszę się, że mogłem tam być i zobaczyć to wszystko. Fajne doświadczenie.
Tego lata odbyłeś też inną, prywatną już podróż, śladami przeszłości.
- Tak, pojechałem z moim dziadkiem do Wilna, skąd pochodzi nasza rodzina. Dziadek pokazał mi dom, w którym urodził się 90 lat temu. Opowiadał, jak było w tamtych czasach, wspominał wiele ważnych rzeczy, zdarzeń, miejsc. Jestem pod wrażeniem, że wciąż pamięta je ze szczegółami, co zdumiewa. Ja czasem nie mogę sobie przypomnieć, co robiłem wczoraj! Tę podróż jednak zapamiętam na zawsze.
Rozmawiała: Jolanta Majewska-Machaj