Reklama

Maciej Dowbor: Włosi nie znają angielskeigo

- Pociągały mnie ekstremalne wyzwania. Niestety, chęci oraz zainteresowania nie zawsze szły w parze z wystarczającą determinacją i odwagą - mówi gospodarz "Światowych Rekordów Guinnessa".

Myślał pan kiedyś, by znaleźć się w Księdze Guinnessa?

Maciej Dowbor: - Kiedyś zawodowo grałem w koszykówkę i chciałem pobić jakiś rekord w tej dziedzinie. Okazja nadarzyła się, kiedy w programie pojawił się mężczyzna, który pobił rekord w trafianiu do kosza z zasłoniętymi oczami. Facet okazał się jednak wymiataczem i na marzeniach się skończyło.

Nie odnosi pan czasami wrażenia, że uczestnicy show to osoby dążące za wszelką cenę do sławy?

- "Światowe Rekordy Guinnessa" to program o rekordach, ale i o niezwykłych ludziach, ich potrzebie zrobienia czegoś wyjątkowego. Są to często osoby, dla których możliwość wystąpienia w programie i zapisanie się w "Księdze", to rodzaj terapii, uporania się z kompleksami.

Reklama

Który z uczestników wywarł na panu największe wrażenie?

- W tej edycji starano się pobić blisko sto pięćdziesiąt rekordów. Największy podziw wzbudził mężczyzna, który skakał na tak zwaną klatę z 12 metrów, czyli z wysokości trzeciego piętra, do dziecięcego baseniku, gdzie było trzydzieści centymetrów wody.

Jak odnalazł się pan w tej międzynarodowej, kręconej w gigantycznych studiach produkcji?

- Na planie pracuje kilkaset osób, mówi się we wszystkich językach. Jest nawet znawca suahili! Najśmieszniejsze jest to, że większość Włochów nie zna angielskiego, a mój włoski ogranicza się do kilku podstawowych zwrotów. Świetnie sobie jednak radzimy, bo nasi włoscy partnerzy są otwarci i pozytywnie nastawieni.

Rozmawiał Artur Krasicki

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana polskiej telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych programów i seriali! Kliknij i sprawdź!

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: rekordy Guinnessa | Maciej Dowbor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy