"Lepiej późno niż wcale": Władysław Kozakiewicz rozgoryczony kobietami w Japonii
Każdy mężczyzna tak jak piękne samochody, ogląda też kobiety - mówi Władysław Kozakiewicz. Pod tym względem sportowiec był rozczarowany wyprawą do Azji, podobnie jak jego towarzysze podróży uważa bowiem, że tamtejsze kobiety są mało atrakcyjne.
Władysław Kozakiewicz jest jednym z uczestników nowego reality show stacji Polsat "Lepiej późno niż wcale". Na potrzeby programu wraz z Piotrem Polkiem, Karolem Strasburgerem, Krzysztofem Hanke i Rafałem Masnym odbył kilkutygodniową podróż po Japonii, Korei i Indonezji.
Sportowiec nie ukrywa, że wyprawa ta obfitowała w niezwykłe przygody, pod pewnym kątem Azja bardzo go jednak rozczarowała.
- Jeżeli chodzi o azjatyckie kobiety, to byliśmy rozgoryczeni Japonią, nie było na czym oka zawiesić, nie udało nam się nic ciekawego zauważyć - mówi Władysław Kozakiewicz agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
Były olimpijczyk twierdzi, że każdy mężczyzna lubi patrzeć na piękne samochody i atrakcyjne kobiety. Na ocenianie urody Azjatek uczestnicy reality show mieli jednak niewiele czasu, szybko wciągnęło ich bowiem tempo pracy. Sportowiec żartuje, że nie mieli kiedy myśleć o kobietach, choć nie przestali o nich rozmawiać we własnym gronie.
- Ale nie było to w naszym punkcie widzenia, że koniecznie trzeba. Kiedyś mówimy: Krzysiu teraz ty, chciałeś tak bardzo, - co, jakieś dziewczynki? - nie, idziemy na sumo - mówi Władysław Kozakiewicz.
Program "Lepiej późno niż wcale" określany jest przez niektórych dziennikarzy i internautów jako reality show dla emerytów. Urodzony w grudniu 1953 roku Władysław Kozakiewicz faktycznie wkroczył w wiek, w którym może zrezygnować z pracy zawodowej. Jego zdaniem jest jednak na to za wcześnie, choć przejście na emeryturę uważa za sprawę indywidualną, uzależnioną od wykonywanego zawodu.
- Jako nauczyciel sportu nie muszę wszystkiego robić, mógłbym spokojnie jeszcze przez następne pięć lat być, tylko trzeba być w takiej formie, jak ja jestem, w miarę ruchliwy, że gram w golfa, ten sport nie jest mi nieznajomy, wiem, co można zrobić - mówi Władysław Kozakiewicz.
Sportowiec podkreśla, że nie jest już w stanie zademonstrować takich ćwiczeń jak skok o tyczce czy akrobacje na drążku. Nie musi tego jednak robić, poza tym jest bowiem w świetnej formie. Były olimpijczyk zaznacza jednak, że w przypadku nauczycieli wychowania fizycznego i sportu, oprócz kondycji fizycznej, istotna jest również kwestia psychiki.
- Młodzież jest inna, człowiek jest nieprzyzwyczajony, że nie można im zwrócić uwagi i to też męczyło. Ja akurat 65. rok, jestem na emeryturze już w tej chwili, u mnie to akurat wyszło w tym momencie, że jestem wolnym człowiekiem, także nie muszę już więcej pracować - mówi Władysław Kozakiewicz.