Reklama

Laura Łącz: Mam dobre geny

Przedsiębiorcza, zorganizowana, twórcza, a przy tym niezwykle ciepła i kobieca. Jej rola w serialu "Klan" miała być epizodyczna, ale widzowie ją pokochali. Prostolinijna i po ludzku dobra Gabriela, od kilkunastu lat gości w polskich domach.

Pani postać nie należy do rodziny Lubiczów, a jednak ta przygoda trwa już kilkanaście lat!

Laura Łącz: - Sympatia widzów sprawia, że ta przygoda może trwać. Na przestrzeni lat zostałam przez scenarzystów rozwiedziona, zaprzyjaźniłam się z serialową Moniką (Izabela Trojanowska), z którą prowadzimy wspólny biznes. Gabriela Wilczyńska ma się całkiem dobrze, co więcej niedawno wyszła ponownie za mąż (śmiech).

Jest pani aktorką, autorką poezji dla dzieci, prowadzi pani firmę eventową. Wymaga to niebywałej logistyki i zaangażowania.

Reklama

- Pracowałam na rynku estradowym, później na zlecenie firm przygotowywałam oprawę artystyczną wydarzeń. Zakupiłam sprzęt i miałam wszelkie kompetencje, żeby przygotowywać bardzo duże imprezy. Współpracowałam m.in przy Telekamerach Tele Tygodnia i imprezie Gwiazdorskie Ostatki. Później przyszedł czas na autorskie projekty o wydźwięku charytatywnym m.in.: Zawody Wędkarskie Aktorów im. Mariana Łącza. Prowadzę zajęcia teatralne, wykładam w szkole aktorskiej, więc doba jest dla mnie zdecydowanie za krótka.

Jak pani godzi te wszystkie aktywności?

- Mam dużo energii. Poza drobnymi przeziębieniami nigdy w życiu na nic nie chorowałam. Mam końskie zdrowie (śmiech). Moja mama ma prawie dziewięćdziesiąt lat i jest w doskonałej formie fizycznej. Duża w tym zasługa dobrych genów.

Kolejne Zawody Wędkarskie Aktorów przeszły już do historii.

- Dzięki mojej ogromnie ciężkiej pracy odbyły się Zawody Wędkarskie im. Mariana Łącza - jedyna taka impreza środowiskowa, na której bez spięcia i modowych stylizacji spotykamy się na łowisku. Miłą niespodziankę sprawił nam pan Wojciech Wernicki, który wykonał puchary i piękną ławeczkę im. Andrzeja Turskiego.

Skąd u pani ta żyłka przedsiębiorcy?

- To wrodzona umiejętność, zresztą ktoś kiedyś napisał, że wszystko, czego się dotknę zamieniam w złoto. Odkąd pamiętam, wszelkie kwestie finansowe były na mojej głowie. Wbrew pozorom nie staram się jednak rozwijać działalności mojej Agencji, bo nigdy nie chciałabym zostać "bizneswoman". Mam duszę artystyczną - taka się urodziłam i taka pozostanę na zawsze.

Rozmawiała Ola Siudowska.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy