Reklama

Kurski o "Pegazie": W TVP brak miejsca na obrażanie uczuć rodzin smoleńskich

- Nie będzie zgody na to, żeby w TVP obrażać uczucia, bardzo jeszcze gorące i bardzo nabrzmiałe, rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej - tak szef TVP Jacek Kurski odpowiedział w środę przed sejmową komisją kultury na pytanie o zdjęcie z anteny w ubiegłym tygodniu programu "Pegaz".

- Nie będzie zgody na to, żeby w TVP obrażać uczucia, bardzo jeszcze gorące i bardzo nabrzmiałe, rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej - tak szef TVP Jacek Kurski odpowiedział w środę przed sejmową komisją kultury na pytanie o zdjęcie z anteny w ubiegłym tygodniu programu "Pegaz".
Jacek Kurski podczas środowego posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu /Tomasz Gzell /PAP

W środę, 6 kwietnia wieczorem w TVP1 nie wyemitowano "Pegaza", którego jednym z tematów miała być sztuka pt. "Hymn narodowy" w reżyserii Przemysława Wojcieszka, wystawiana w Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy. 

- W programie "Pegaz" zaproszony został do dyskusji reżyser Przemysław Wojcieszek, reżyser sztuki współczesnej "Hymn narodowy" mówiącej o obecnym konflikcie politycznym w Polsce. Jest tam scena, która być może jest jakimś wyobrażeniem autora (...), która w oczywisty sposób obraża pamięć i uczucia rodzin smoleńskich, w której ktoś, kto jest stworzony (...) na wyobrażenie Antoniego Macierewicza, słysząc komunikat z głośników ryczących: pull up, pull up, czyli to są ostatnie chwile przed śmiercią 96 osób stanowiących elitę państwową (...) dokonuje aktu seksualnej satysfakcji - opisywał Kurski, który na posiedzeniu komisji wraz z prezes Polskiego Radia Barbarą Stanisławczyk mówił o zwolnieniach w TVP i PR.

Reklama

- Wolność artystyczna - tak, eksperymenty artystyczne - proszę bardzo, ale nie za publiczne pieniądze. Psie kupy z flagami narodowymi, genitalia na krzyżu i masturbujący się politycy przy dźwięku symbolizującym umieranie 96 wybitnych Polaków nie w telewizji publicznej i takie jest moje credo - podkreślił. - To nie jest sztuka z punktu widzenia nadawcy publicznego - oświadczył prezes TVP.

Zdaniem Kurskiego "tego rodzaju sztuka dla olbrzymiej części polskiego społeczeństwa jest po prostu jednym wielkim spotwarzeniem, jest czymś zbydlęcającym".

- Dlatego nie zgodziłem się na to, żeby szło to tuż przed 6. rocznicą katastrofy smoleńskiej - dodał. Według niego problemy techniczne, którymi niewyemitowanie programu tłumaczył dyrektor TVP Kultura Mateusz Matyszkowicz "też były prawdziwe". Jak tłumaczył, rozmowa "była niechlujna, nie kleiła się, po prostu była słaba artystycznie i dziennikarsko".

- Tym niemniej w związku z tymi wątpliwościami co do słabości materiału - i technicznego i merytorycznego, jak również tego, że w oczywisty sposób obraża to uczucia rodzin smoleńskich, poprosiłem, żeby, jeżeli już zająć się tą sprawą, to po rocznicy katastrofy smoleńskiej, chociaż moim zdaniem tego rodzaju rzeczy w telewizji publicznej być nie może - mówił Kurski.

Jak dodał, w jego wizji celem telewizji publicznej jest odbudowa wspólnoty aksjologicznej narodu polskiego. - Jako naród musimy się w tej telewizji wszyscy czuć dobrze i nie obrażać - wyjaśnił.

I kontynuował: - Musimy unikać takich sytuacji, w których mamy do czynienia z oczywistymi prowokacjami, które ubrane są w szaty artyzmu. Tak jak nie będzie w TVP genitaliów wiszących na krzyżu, dlatego, że obraża to uczucia dużej części polskiego społeczeństwa, która czuje się chrześcijanami.

- Czy myśli pan o obrazie uczuć świeckich np., które zostały naruszone przez pana decyzję? - skomentował tę wypowiedź poseł Nowoczesnej Krzysztof Mieszkowski, dodając, że broni demokracji.

- Jestem za pełną wolnością, jestem za pluralizmem, poświęciłem całą swoją młodość walce w Solidarności podziemnej, w radiu podziemnym, w prasie podziemnej, na demonstracjach, żeby w Polsce była demokracja, wiem co to jest wyrzucanie z telewizji, ograniczanie ekspresji twórczej. Dopóki będę prezesem, będzie pluralizm, będzie dwugłos władzy i opozycji, natomiast nie dopuszczę do tego, by obrażać uczucia i wartości ważnych odłamów polskiego społeczeństwa - odpowiedział Kurski.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jacek Kurski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy