Reklama

"Kto poślubi mojego syna": Jak znaleźć miłość na całe życie?

- Doświadczenia i motywy uczestników są bardzo różne, ale wszystkim przecież chodzi o znalezienie prawdziwej miłości - przekonuje Agnieszka Jastrzębska, prowadząca nowe reality show "Kto poślubi mojego syna". Kolejny odcinek już w środę, 17 września, w TVN.

Nie ma niczego przerażającego w tym, że dorośli mężczyźni idą do telewizji, żeby znaleźć kobietę swojego życia? Może po prostu fajnie jest się pokazać na ekranie i stać się popularnym?

- Ku naszemu zdziwieniu mężczyźni zgłaszający się do tego programu, naprawdę przychodzili z zamiarem znalezienia partnerki! Oczywiście każdy z nich jest po innych doświadczeniach i na innym etapie swojego życia, więc różnie o tych kobietach myślą. Jeden z uczestników niedawno rozstał się ze swoją dziewczyną, po bardzo długim związku i mama zgłosiła go do nas, by oderwał się od tego, co go spotkało... Inny z uczestników mówi otwarcie, że chce w programie przeżyć przygodę swojego życia... Więc te podstawowe motywy są owszem różne, ale finalnie chodzi o to samo - żeby znaleźć miłość na całe życie!

Reklama

Panowie są w fantastycznej sytuacji, bo to kobiety muszą o nich walczyć, a wiemy, że kiedy kobiety walczą, nie ma dla nich żadnych granic...

- W tym programie walka jest naprawdę ostra. Potężne, prawdziwe emocje. Jest miłość, fascynacja, ale są i kłótnie, łzy i rozczarowanie. Czasami emocje są wręcz ekstremalne, ale bardzo prawdziwe. Tu nic nie jest reżyserowane, czy udawane, po prostu rejestrowaliśmy to, co się działo.

I wszystko jest dozwolone na płaszczyźnie damsko-męskiej?

- To jest reality show, a kilka programów tego typu przecież już było. Jesteśmy piętnaście lat po "Big Brotherze", w którym działy się rzeczy wydawałoby się szokujące. Czasy się zmieniły i dzisiaj chyba niewiele rzeczy jest w stanie zaszokować widzów. Uczestnicy też wiedzą, na czym polega taki program. Zdawali sobie sprawę, że non stop będą im towarzyszyły kamery, ale kiedy z nimi potem rozmawiałam, przyznawali, że w którymś momencie zupełnie o nich zapominali. Co więcej, byli nawet zaskoczeni, że nie zawsze kontrolowali swoje emocje. Decydując się na udział w reality show trzeba się jednak liczyć z tym, że wszystko co zostało nagrane, może zostać pokazane w telewizji...

źródło: Agencja TVN/x-news

A ich matki? Niby chcą się pozbyć synów z domu, ale mam wrażenie, że chodzi o pokazanie, że żadna z kandydatek od mamy nigdy nie będzie lepsza!

- Powiem Ci szczerze, że po tym programie zupełnie zmieniłam spojrzenie na relację mama - syn. Nie mam brata, więc nigdy nie widziałam takiej relacji z bliska. Po tym programie pytałam moich kolegów, czy oni też są tak bardzo zżyci ze swoimi mamami? Uwierz mi - wszyscy powiedzieli, że tak! To jest bardzo silna więź, która wynika po prostu z tego, że mamy dla swoich synów chcą tego, co najlepsze. Ten program pokazał mi też, że relacja mama-syn jest totalnie inna od relacji mama-córka. Chyba jednak od córek matki więcej wymagają niż od synów.

Wiesz, co mówisz, bo sama masz syna....

- I mój syn też jest NAJ (śmiech). Ale mówiąc serio, to po programie sporo o tym myślałam i w ogóle nie dziwię się tym mamom, że tak walczą o to, by wybrana dziewczyna była idealną kandydatką na żonę. Tak to już chyba jest - córeczka tatusia, ale synuś zawsze mamusi!

Rozmawiała Ewelina Kopic

źródło: Agencja TVN/x-news

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Jastrzębska | życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy