Krzysztof Materna: Perypetie producenta
Jest nie tylko satyrykiem, ale również organizatorem wielu imprez kulturalnych. Krzysztof Materna, bo o nim mowa, właśnie dopina ostatnie szczegóły związane z sierpniowym festiwalem Solidarity of Arts. Przez lata jako producent doświadczył wielu barwnych przygód.
Jedna z najbarwniejszych historii w biografii Materny związana jest z Czesławem Niemenem. - Po tym, jak wyleciałem ze szkoły teatralnej w Krakowie i ukrywałem się przed wojskiem, trafiłem do jednostki o zaostrzonym regulaminie w Trzebiatowie nad Regą. Byłem wśród ludzi, z których wielu nie miało nawet siedmiu klas - rozpoczyna pierwszą anegdotę.
- Moje papiery dotarły tam dosyć późno. Na początku nikt nie wierzył, że prowadziłem festiwale piosenki, występowałem w programach rozrywkowych. Z czasem przydzielono mi obowiązki związane z życiem kulturalnym. Pewnego dnia do jednostki zadzwonił mój były szef, Czesław Niemen, co wywołało u wszystkich szok i ekscytację. Zapytał, czy mógłby mi pomóc, dając koncert w jednostce. Dzięki jego występowi z szeregowego żołnierza, którym pomiatano, stałem się bohaterem, którego wszyscy noszą na rękach. Czesław wyświadczył mi niewyobrażalną przysługę" - wspomina w rozmowie z PAP Life.
Teraz przed Materną kolejny egzamin zawodowy. Między 14 a 23 sierpnia w Gdańsku odbędzie się siódma edycja festiwalu Solidarity of Arts - Materna jest jego dyrektorem artystycznym. Na festiwal zapraszani są artyści reprezentujący różne dziedziny sztuki. Świat muzyki reprezentować będą m.in. pianista Leszek Możdżer oraz laureci Grammy - Patti Austin i Kurt Elling.
Niewykluczone, że w trakcie imprezy Materna będzie musiał stawić czoła różnym nieprzewidzianym sytuacjom. Skoro przed laty potrafił zorganizować spotkanie Stevie'ego Wondera z premierem PRL Mieczysławem Rakowskim, żadne zadanie nie powinno być mu straszne.
- Do spotkania Wondera z Mieczysławem Rakowskim miało dojść przy okazji jego koncertu na Stadionie Dziesięciolecia w maju 1989 roku. To muzyk zażyczył sobie audiencji u premiera - opowiada Materna.
- Tuż przed spotkaniem w Urzędzie Rady Ministrów, Wonder jadł śniadanie w hotelu Victoria i pobrudził się ciastkiem z kremem. Z tego powodu musiał zmienić garnitur. Kiedy zadzwoniłem do dyrektora gabinetu premiera, uprzedzając, że Steve spóźni się z takiego, a nie innego powodu, ten wściekł się potwornie. Gdy w końcu dotarliśmy na miejsce, bałem się, że Rakowskiego już nie będzie. Na szczęście kryzys został w łagodny sposób zażegnany. Premier czystą angielszczyzną zapytał Wondera, czy smakowało mu ciastko - kończy historię Materna.