Reklama

Krzysztof Ibisz: Przewodnik po Berlinie

Ostatnich kilka dni Krzysztof Ibisz wraz ze swoim najstarszym synem spędził w Berlinie. W instagramowych relacjach z podróży najwięcej uwagi poświęcił Kreuzbergowi. Nazywa ją "najbardziej odjechaną dzielnicą Berlina".

Ostatnich kilka dni Krzysztof Ibisz wraz ze swoim najstarszym synem spędził w Berlinie. W instagramowych relacjach z podróży najwięcej uwagi poświęcił Kreuzbergowi. Nazywa ją "najbardziej odjechaną dzielnicą Berlina".
Aby ukoić emocje, wybrałem się do Berlina - wyznaje Krzysztof Ibisz /AKPA

Popularny prezenter na swoim instagramowym profilu relacjonuje męski "wypad" do Berlina. Towarzyszem dziennikarza jest jego najstarszy syn, 21-letni Maksymilian. Pierworodny syn z małżeństwa dziennikarza z Anną Zejdler nadzwyczaj rzadko pojawia się obok znanego ojca. Tym razem jest jednak inaczej.

Z instagramowego profilu prezentera dowiadujemy się, że panowie "przywitali się" z Bramą Brandenburską, podziwiali Mur Berliński, zajrzeli do dzielnicy Kreuzberg, miasto zwiedzali też z perspektywy rowerowej. Chyba to jednak Kreuzberg zrobił na Ibiszu największe wrażenie, gdyż to właśnie w tym miejscu nagrał dla swoich fanów najdłuższą relację.

Reklama

"Kiedy w 1989 roku pierwsi mieszkańcy Berlina Wschodniego przeszli przez wyłomy w murze byli w szoku, bo zamiast legendarnego dobrobytu zobaczyli odrapane mury, squaty (budynki zamieszkałe przez dzikich lokatorów - przyp. red.), dziwnie wyglądających ludzi. To był Kreuzberg, najbardziej odjechana dzielnica Berlina" - tymi słowy dziennikarz rozpoczął swoją prezentację na temat Kreuzberga.

"Tutaj mieszkańców z innych dzielnic nazywa się 'spiessig', czyli 'wymuskani'. Oni przyjeżdżają tutaj pozwiedzać, na imprezy, ale potem wracają do siebie. Natomiast ci ludzie, którzy mieszkają tutaj na stałe, są odmieńcami z wyboru albo z przymusu. Oni uznali tę dzielnicę za swój dom. Dzielnicę kolorowych ludzi, pop-artu, tureckiego jedzenia. Po prostu kompletnie wolną, zwariowaną, prawie bez żadnych reguł" - kontynuuje swoją relację Ibisz.

Na końcu stwierdza: "Jeżeli będziecie w Berlinie, nie zapomnijcie o Kreuzbergu. I będą tylko dwie możliwości. Albo Kreuzberg pokochacie, albo stwierdzicie, że to jest zupełnie nie dla mnie".

Pośród komentarzy pełnych zachwytów nad barwną relacją z Kreuzberga, jeden z instagramerów, daje ostrzeżenie: "Dzielnica bardzo niebezpieczna. Miałem tam złe doświadczenie na tle rasistowskim". Faktycznie, Kreuzberg cieszy się wśród berlińczyków złą sławą. Niektóre ulice opanowane są tam przez młodzieżowe gangi. Pełno jest chuliganów, którzy zaczepiają przechodniów. Tak więc, zwiedzając Kreuzberg, należy zachować większą czujność.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Ibisz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy