Reklama

Krystian Wieczorek: Serce nie znosi pustki

Już niebawem na antenie Polsatu rusza 2. seria "To nie koniec świata!". Krystian Wieczorek zdradza, co wydarzy się w życiu jego bohatera, mówi również, na jakie poświęcenia jest gotowy podczas pracy.

Finał pierwszego sezonu serialu był bardzo dramatyczny. Teraz będzie już tylko lepiej?

Krystian Wieczorek: - Przeciwnie. Sceny wypadku Anki rozgrywają się w deszczu i to oznacza, że głównych bohaterów czeka przysłowiowy zimny prysznic. Zaczną oddalać się od siebie.

Paweł, Pana postać, pozna także nowe kobiety. Anka będzie miała rywalki?

- Owszem. Uważam, że serce nie znosi pustki. Jeśli ludzie odsuwają się od siebie, skupiają na pracy, to siłą rzeczy pojawiają się pokusy, którym łatwo ulec.

Anuszkiewicz zacznie kompletować piłkarską drużynę gwiazd...

Reklama

- Dlatego właśnie Paweł zrezygnuje z opieki nad Anką. Często wydaje się nam, że robimy coś z myślą o rodzinie, a to jest tylko usprawiedliwienie. Mój bohater spróbuje stworzyć drużynę składającą się z najlepszych piłkarzy w kraju, bo uzna to zlecenie za wyzwanie swojego życia. Jednak, jak wiadomo, gwiazdy bywają trudne. Sportowcy i ludzie oddani pasji są trochę inaczej przystosowani do rzeczywistości. Zamknięci we własnym kloszu mają odrębne wyobrażenia o otaczającym ich świecie.

Pana i Pawła łączy podobny życiorys - sportowców, których karierę przerwała kontuzja.

- Ze sportem jestem związany cały czas. Niedawno przez przypadek dałem się namówić na udział w półmaratonie, który odbędzie się w marcu. Uprawiam narciarstwo biegowe i taki dystans nie jest dla mnie problemem, ale pokonać go na nogach - to wyzwanie!

Sport wiele dla pana znaczy?

- Na poziomie amatorskim daje on przede wszystkim harmonię. Wprowadza dyscyplinę i uwalnia myślenie, że można wszystko. Człowiek przekonuje się, iż wiele zależy od niego. W zawodzie artysty wynik jest relatywny i najczęściej subiektywny. W sporcie - namacalny i wymierny. Nie rezygnuję z aktywności fizycznej, bo wiem, jakie daje mi ona korzyści. Jestem silniejszy psychicznie, dzięki biegówkom pozbyłem się też alergii.

Czy prawo jazdy zrobił pan na potrzeby serialu?

- Nie. Do Jakuszyc, gdzie są trasy biegowe, bardzo ciężko dostać się bez samochodu. Nie mam problemu, by korzystać z komunikacji miejskiej, ale prawo jazdy bywa bardzo przydatne. To też ciekawe nawiązanie do kwestii, na ile sport determinuje moje życie.

Ale do roli Pawła zmienił pan kolor włosów.

- Na początku trochę przesadziliśmy z tym rozjaśnianiem. Później to stonowaliśmy, żebym nie wyglądał jak reprezentant Borussii Dortmund (śmiech).

Na jak dużą metamorfozę w wyglądzie jest pan gotowy?

- Z jedną rzeczą miałbym kłopot - z przytyciem, które zaburzyłoby na stałe mój cykl przemiany materii. Nie wyobrażam sobie później borykania się z utrzymaniem prawidłowej wagi. Jednak fizyczność jest sprawą drugorzędną.

W pracy aktora?

- W życiu. Wygląd przyciąga nas na moment. Liczy się cały bagaż, który do tej pory uzbieraliśmy.

Często odpowiada pan na pytanie o swój ideał kobiety. Mam wrażenie, że Anka jest mu bliska.

- Rzeczywiście są cechy, na które początkowo bardziej zwracam uwagę. Czy Anka je ma? Powiem przewrotnie: i tak, i nie. Jak każda kobieta. Zawsze dostrzegam w drugim człowieku potencjał. Ideały nie istnieją. Często przy bliższym poznaniu zaczynamy zauważać u innych zachowania mniej przez nas akceptowane. Jeśli jest to osoba, z którą chcemy być, musimy je polubić.

Rozmawiała Małgorzata Pokrycka (wywiad nieautoryzowany).

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Kurier TV
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy