Kogo kocha Marcin Prokop?
Przed nami ostatni odcinek 6. edycji "Mam talent!". Marcin Prokop, który prowadzi program od samego początku, zdradza, jakim talentem sam może się pochwalić i czego lęka się... w tańcu.
Kogo pan bardziej kocha, Dorotę Wellman czy Szymona Hołownię?
Marcin Wellman: - To pytanie z gatunku, czy wolisz mamę czy tatę. To są tak różne postaci i różna forma współpracy, że nie byłbym w stanie wybrać. Obydwojgu mogę zaufać, prywatnie są moimi przyjaciółmi. Wspaniale się z nimi pracuje, bo rozumiemy się w pół słowa. Natomiast z Szymonem dochodzi jednak jakaś nitka rywalizacji.
Recepta na udany duet telewizyjny?
- Przede wszystkim trzeba się lubić. Gdy ten warunek jest spełniony, to reszta toczy się gładko. Warto pamiętać, że to wóz ciągnięty przez dwa konie, więc nie mogą iść w różne strony.
Przeżywa pan emocje uczestników "Mam talent!"?
- I uczestników, i własne. Głównie czuję zaskoczenie, co jest pozytywne, bo po 6 edycjach wydawałoby się, że o to może być trudno. Tymczasem nadal zdarzają się rzeczy, które wymykają się standardom i wprawiają mnie w zadumę. Natomiast uczestnicy wchodzą z nami w interakcje głównie po zejściu ze sceny. Wcześniej trudno nawiązać z nimi kontakt, bo są pochłonięci czekającym ich występem.
Jakie talenty ceni pan najbardziej?
- Chyba najtrudniejszą sztuką, jaką widziałem w tym programie, jest udany kabaret. Mówię o świetnej formacji Świerszczychrząszcz ze Szczebrzeszyna. Bycie zabawnym jest niezwykle trudne i dobrych kabaretów jest mało.
Czy pan może się poszczycić jakimiś talentami pozazawodowymi?
- Potrafię rysować. Mógłbym od biedy być rysownikiem komiksów, ponieważ dość łatwo mi to przychodzi, choć nigdy nie wykorzystywałem tego komercyjnie. Czasem rysuję dla córki i tyle. Na instrumentach nie gram, śpiewać nie umiem, tańczyć boję się...
Dlaczego?
- Boję się, że splątanie nóg będzie nieodwracalne i partnerka wyłoży się razem ze mną.
Nie myśli pan czasem o rozpoczęciu aktywności politycznej?
- Mnie polityka kojarzy się wyłącznie źle. Więc postanowiłem od tego świata jak najdłużej trzymać się jak najdalej. On też chyba specjalnie mnie nie kocha, bo jestem za konserwatywny dla fanów Donalda Tuska, a zbyt TVN-owski dla tych, którzy chcieliby stanąć po prawej stronie. Paradoks polega na tym, że ludzie mądrzy, gdy zaczynali się brać za politykę, głupieli w oczach, zmieniali się w kogoś innego. Mam wyraziste poglądy, natomiast nie chcę grać z nikim w drużynie.
Jak pan sądzi, co decyduje o tym, że dziennikarz jest lubiany?
- Myślę, że autentyczność. Nie musi być najbystrzejszy, najpiękniejszy, nie musi się ścigać z innymi. Publiczność docenia tych, którzy nie zafałszowują przekazu, nie mizdrzą się i nie wdzięczą.
Rozmawiała Katarzyna Sobkowicz
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!