Kobieta, która zachwyca
Ma wiele szczęścia. Jej bohaterka z "Rancza" podbiła serca Polaków!
Czy jesteśmy narodem tolerancyjnym?
Katarzyna Żak: - Trudne pytanie. Myślę, że w tej dziedzinie mamy jeszcze dużo do zrobienia. Musimy zwracać uwagę, zwłaszcza w domach, żeby kolejne pokolenia nie wyrosły z problemem nietolerancji. Trzeba rozmawiać z dziećmi o akceptacji inności, niezależnie czy ona dotyczy wiary, kolory skóry czy sposobu bycia.
Pytam panią o to z powodu Solejukowej. Sprawia wrażenie mało rozgarniętej. W rzeczywistości jest zupełnie inna.
- To jest świetnie napisana rola - przez kolejne sezony "Rancza" bardzo się zmieniła. Jest teraz jedną z ważniejszych postaci kobiecych. To zasługa tego, że widzowie tak bardzo ją polubili.
No właśnie, co takiego ma w sobie Solejukowa?
- Optymizm i siłę. Potrafiła się przeciwstawić mężowi, który pije, jednocześnie akceptując to, że on pije! W jednej z pierwszych scen, którą miałam do zagrania, broniła swojego męża przed Lucy. Ona wychowała się w domu, w którym to było na co dzień i nie wyobrażała sobie, że może być inaczej. Ale jest też harda, zwłaszcza w relacjach z dziećmi - muszą się jej słuchać.
I jest bardzo inteligentna...
- Nikt jej tego nie powiedział w dzieciństwie, ani w domu, ani w szkole. Mimo to po czterdziestce, gdy powtarzała z dziećmi materiał ze szkoły, okazało się, że ona to dobrze zna. Tak było z nauką języka włoskiego. Ma jasno określone zasady prawości i przyzwoitości. Oddziela dobre od złego i ma do tego ciekawość świata. Jako kobieta ze wsi daje nadzieje innym, że można czerpać z życia pełnymi garściami.
Lubi ją pani. To słychać.
- Wzrusza mnie to, że ludzie tak ją zaakceptowali. Mam mnóstwo dowodów na to, nawet na ulicy. Jedna z pań powiedziała mi, że wzorem Solejukowej założyła w szkole na wsi kółko językowe dla wszystkich z tej miejscowości. Największym sukcesem tej inicjatywy było to, że przez cały rok na zajęcia przychodził dziadek z wnuczkiem.
Fantastycznie!
- Pewni małżonkowie ze wschodniej Polski, którzy byli biedni, postanowili za jej przykładem założyć biznes, w którym robią pierogi, krokiety, kluski, gołąbki. Jeżdżą po okolicy i sprzedają je głównie w urzędach gminy, bo tam często nie ma barów. Stwierdzili, że skoro Solejukowa może, to im też się uda.
Powstają zdjęcia do kolejnej, ósmej serii serialu. Co tym razem czeka pani bohaterkę?
- Niewiele zmieni się w jej życiu, dalej się uczy i rozwija. Ale z pewnością w nowej serii zaskoczy widzów pewną przygodą. Nic więcej nie zdradzę.
Rozmawiała Marzena Juraczko.