Reklama

Kłótnie Chajzerów w "Ameryka Express"

Podróż Filipa i Zygmunta Chajzerów po Ameryce Południowej nie przebiegała całkowicie bezproblemowo. Praca przy programie "Ameryka Express" ujawniła różnice w postrzeganiu świata i zachowaniu między ojcem a synem. Zygmunt Chajzer nie ukrywa, że on sam woli działać spokojnie, syna cechuje natomiast niespożyta energia i impulsywność.

Podróż Filipa i Zygmunta Chajzerów po Ameryce Południowej nie przebiegała całkowicie bezproblemowo. Praca przy programie "Ameryka Express" ujawniła różnice w postrzeganiu świata i zachowaniu między ojcem a synem. Zygmunt Chajzer nie ukrywa, że on sam woli działać spokojnie, syna cechuje natomiast niespożyta energia i impulsywność.
Ten cham dopadał - wspomina jedno zadań w wykonaniu syna Zygmunt Chajzer /Andras Szilagyi /MWMedia

"Ameryka Express" to odświeżona wersja formatu "Azja Express", który przez dwa sezony królował na antenie TVN. Tym razem szesnaścioro uczestników musiało przebyć liczącą blisko 3 tys. km podróż po Ekwadorze i Peru, po drodze wykonując narzucone im przez producentów zadania. Filip i Zygmunt Chajzerowie nie ukrywają, że wspólna wyprawa w dość ekstremalnych warunkach, nie zawsze przebiegała bezproblemowo i uwidaczniała różnice w ich osobowościach.

- Z jednej strony bliżej być nie można, a z drugiej bardzo często dalej też się nie da - mówi Filip Chajzer agencji informacyjnej Newseria Lifestyle. - Momentami iskrzyło oczywiście, ale trudno, żeby w takim programie nie iskrzyło - dodaje Zygmunt Chajzer.

Reklama

Prezenter podkreśla, że między nim a synem jest znaczna różnica wieku, co wpływa na sposób zachowania i postrzegania świata. Przyznaje, że mimo rodzinnych więzów nie zawsze podziela poglądy Filipa, zdarza im się także odmiennie reagować w niektórych sytuacjach. Zygmunt Chajzer zauważa także różnice charakterologiczne i twierdzi, że w odróżnieniu od niego, syn jest bardzo energiczny i impulsywny.

- Dla niego jutro to jest już strasznie daleko, dziś to było wczoraj i najlepiej żeby to działo się 3 razy szybciej niż normalnie się dzieje, a ja raczej spokojnie -  mówi prezenter. - Faktycznie, nie lubię czekać, jak mam jakiś pomysł, to już muszę go realizować, czasami nie patrząc na konsekwencje i głęboko się nad tym nie zastanawiając - przyznaje Filip Chajzer.

Obaj zaznaczają jednak, że ich sposoby działania sprawdzają się w różnych sytuacjach. Zygmunt Chajzer nie ukrywa, że zdarzało mu się ustępować synowi, po czym wydarzenia pokazywały iż to on miał rację. Spontaniczność dziennikarza TVN przydała się jednak w zadaniu polegającym na całowaniu obcych kobiet. Uczestnicy "Amerka Express" musieli pocałować w usta określoną liczbę pań. Filip Chajzer zadziałał bez namysłu.

- Po prostu waliłem, pyk, pyk, dziękuję, do widzenia. Panie w szoku, nawet nie wiedziały, co się stało, zadanie zaliczone, a ojciec się zabiera: senora, senorita, tak się czai, one przed nim uciekają - wspomina dziennikarz. - Elegancko, z klasą, po dżentelmeńsku, a ten cham dopadał - przyznaje Zygmunt Chajzer. - Nie cham, tylko skuteczny cham - podsumowuje Filip Chajzer.

Program "Ameryka Express" zadebiutuje na antenie TVN już we wrześniu. W roli prowadzącej ponownie wystąpi Agnieszka Woźniak-Starak, a wśród uczestników znajdą się też m.in. Lara Gessler, Tomasz Karolak, Aleksandra Domańska i Magda Steczkowska.

Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: Filip Chajzer | Zygmunt Chajzer | Ameryka Express
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy