Katarzyna Pakosińska z mężem wygrali program "Power Couple"
W sobotni wieczór poznaliśmy zwycięzców pierwszej edycji programu "Power Couple".
Za nami finał programu "Power Couple". Widzowie przez kilka tygodni obserwowali zmagania znanych i lubianych par. Udział w rywalizacji wzięli: Ewa Kasprzyk i Michał Kozerski, Magda Nędza i Hubert Gromadzki, Agata Wątróbska i Janusz Chabior, Paulina Łaba-Torres i Tomasz Torres, Aleksandra i Piotr Gruszkowie, Agata i Piotr Rubikowie oraz Katarzyna Pakosińska i Irakli Basilashvili.
Na ostatniej prostej, pomimo ogromnej motywacji odpadli Agata i Piotr Rubikowie. W finale rywalizowały trzy pary: Paulina Łaba-Torres i Tomasz Torres, Aleksandra i Piotr Gruszkowie oraz Katarzyna Pakosińska i Irakli Basilashvili.
Finałowa konkurencja "Cztery pory roku", która wyłoniła zwycięzców okazała się najtrudniejszym zadaniem. Sprawdziła wytrzymałość uczestników, na zmieniające się warunki - od skwaru, przez silny wiatr po deszcz i mróz. Przez cały czas trwania konkurencji uczestnicy trzymali wspólny ciężar, który w trakcie zadania zwiększał się.
Sportowy duch walki i adrenalina motywowały pary do zaciętej walki o tytuł Power Couple. Najdłużej wytrwali i tym samym zwyciężyli program Katarzyna Pakosińska i Irakli Basilashvili.
"Po programie 'Power Couple' jeszcze bardziej zakochałam się w moim mężu. To jest ogromna wartość, którą wyniosłam po tych trzech tygodniach" - przyznała Katarzyna Pakosińska w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle.
Artystka kabaretowa nie ukrywa, że początkowo nie była przekonana do udziału w "Power Couple". Po pierwsze, obawiała się, że nie poradzi sobie z ekstremalnymi zadaniami, które będą wymagały sprawności fizycznej, a po drugie, że sporym utrudnieniem może być bariera językowa. Jej mąż jest bowiem Gruzinem. W końcu jednak, po rozmowach z twórcami programu, zdecydowali się zaryzykować. Nie żałują, bo przekonali się, że w tym projekcie nie liczy się tylko rywalizacja, ale przede wszystkim siła związku, zgranie i wzajemne zrozumienie.
"Właściwie wędrowaliśmy do tego programu z wielką nieśmiałością i z nieświadomością tego, co nas czeka. Na początku odmówiliśmy, mówiąc, że to nie nasze klimaty, że raczej się nie nadajemy, bo jesteśmy małżeństwem mieszanym, że będzie problem z językiem i jak będą jakieś językowe zadania, to wiadomo, zanim przetłumaczymy, to już nam czas zleci. Ja z kolei jestem strachajło, taka wydelikacona panienka, mówię: jak będą jakieś historie wyczynowe, sportowe, to gdzie ja tam ze swoim peselizmem będę się pchała. Ale reżyser Wojtek Iwański przedstawił nam całą misję programu i stwierdził, że właśnie ma się pokazać takie relacje, wielokulturowe dogadywanie się ze sobą, porozumienie, komunikację, więc mówię: idziemy w to" - powiedziała agencji Newseria Lifestyle Pakosińska.