Reklama

Katarzyna Figura: Żyje się tu bardzo harmonijnie

- Jest dla mnie Nowym Jorkiem i Paryżem w jednym, a zarazem Gdynia ma w sobie coś niepowtarzalnego, bo ludzie są tu bardziej serdeczni, uśmiechnięci - mówi Katarzyna Figura w cyklu Wakacje Gwiazd.

Chyba każdy zna Wybrzeże, nieraz spędzał tu urlop, ma za sobą niejedną wakacyjną miłość. Ja też! Ale są też tacy, którzy większość życia marzą, aby tutaj dotrzeć. Teraz, kiedy już tu mieszkam, odkrywam bardzo wiele historii, które osadzają tutaj ludzi z całego świata.

Byle tam zamieszkać...

Dla mnie taki moment nastąpił trzynaście lat temu. Pamiętam, że poszłam na plażę. Dzień był pochmurny, wietrzny, trochę padało.... Jadłam rybę, zaczęłam rozmyślać i wysyłać marzenia ku morzu: "Jak cudownie byłoby tu pobyć, pomieszkać". Niechętnie opuściłam to miejsce i wróciłam do Warszawy, a w ciągu tygodnia otrzymałam propozycję pracy w serialu "Lokatorzy", który kręcony był w studiu Telewizji Gdańsk, a potem kolejną z Teatru Wybrzeże, aby zagrać w adaptacji powieści Stefana Chwina - spektaklu "Hanemann".

Reklama

Dzięki temu mogłam szybko tu wrócić. Wtedy okazało się, że noszę w sobie córkę, Koko. Po raz pierwszy pomyślałam, że Pomorze to jest moje miejsce. Jednak życie napisało inny scenariusz.

Koko przyszła na świat w Ameryce. Po kilku miesiącach wróciliśmy do Polski, a ja stanęłam przed wielkim aktorskim wyzwaniem, jakim była dla mnie rola w "Żurku" w reż. Ryszarda Brylskiego. Ten film, jak i kolejny "Ubu Król" w reż. Piotra Szulkina sprawiły, że zostałam w Warszawie i na wiele lat pożegnałam się z moimi marzeniami o życiu nad morzem.

Spełnione marzenie

Jeszcze rok temu mieszkałam w Warszawie. Podczas wakacji miałam zaplanowaną pracę w Sopocie w ramach Orange Kino Letnie. Gdy pierwszego dnia poszłyśmy z córką na plażę, powiedziała: "Mamusiu, musimy się tu przeprowadzić". Roześmiałam się w pierwszym odruchu, ale w czasie kolejnych dni zaczęłam składać te puzzle w całość. Kaszmir, która ma na drugie imię Amber, jako pierwsza i najbliższa mi osoba wypowiedziała moje marzenie na głos.

Miasto serdeczności

Mam wrażenie, że ten wiatr od morza niesie w sobie coś, co powoduje, że ludzie się tutaj do siebie uśmiechają, chcą ze sobą rozmawiać. Tu moja artystyczna dusza wyczuwa wolność i dużo otwartości. Jestem tu od roku i każdego dnia tego doświadczam, odwiedzając ulubione miejsca. Ulica Świętojańska jest głównym traktem Gdyni, na którym wszystko można kupić i wszystkich można spotkać. To co dzieje się na niebie w ciągu całego dnia, jak szybko zmienia się pogoda i przyroda nad morzem, to tylko Mickiewicz potrafiłby pięknie opisać! A najpiękniejsze i niepowtarzalne są zachody i wschody słońca.

Tygiel kulturowy

Gdynia jest skrzyżowaniem kultur, pełna cudzoziemców. Jest dla mnie jak Nowy Jork, jak Paryż, bardzo otwarta na świat, na ludzi, na różnorodność. W centrum Gdyni jest cudowna stara hala targowa, w której kupuję świeże warzywa, owoce i regionalne produkty, które mają wyjątkowy smak, mięso czy znakomite domowe wędliny. Bardzo lubię spacerować po Gdyni i aż trudno dziś uwierzyć, że kiedyś była to mała rybacka wioska. Muszę przyznać, że tu na Pomorzu żyje się bardzo harmonijnie, spokojnie. Na wszystko jest czas, co jest największym luksusem.

Niechętnie wyjeżdżam stąd gdziekolwiek, choćby to były Chiny! Mam tu świat w cudownej pigułce. Podróżując po Wybrzeżu odnajduję fragmenty pejzażu śródziemnomorskiego czy Kalifornii. Góry morenowe są po prostu zniewalające, a jesienią nie ma piękniejszego miejsca na świecie tonącego w żółcieniach, pomarańczach i czerwieniach. To są czary mary natury, którą każdego dnia odkrywam na nowo. To sprawia, że czuję się z jednej strony jak na niekończących się wakacjach, a z drugiej daje mi to nieprawdopodobną energię do działania. Dziś wiem, że Pomorze jest moim miejscem.

Notowała Beata Banasiewicz

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: życia | Katarzyna Figura
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy