Reklama

Julia Rosnowska w sukience z epoki

Julia Rosnowska opowiada o swojej roli w serialu "Czas honoru". Młodą aktorkę zachwyciły kostiumy, w których jak sama mówi, miała ogromną przyjemność zagrać.

W najbliższą niedzielę, 7 września, na ekrany telewizorów powraca serial "Czas honoru". Jak pani wspomina czas pracy na planie?

Julia Rosnowska: - Co prawda mam tutaj niewielką rolę, ale wspominam to doświadczenie w sposób szczególny. Miałam wrażenie, że biorę udział w czymś wyjątkowym. Wszyscy podeszliśmy do pracy nad tym projektem z respektem i wewnętrznym szacunkiem. Myślę, że temat jest ważny dla każdego Polaka. W mojej rodzinie ciągle są żywe historie związane z powstaniem, więc dodatkowo była to dla mnie bardzo niezwykła praca. Ale mimo trudnego tematu, momentami była też bardzo ekscytująca.

Reklama

Zatem co sprawiało pani na planie najwięcej przyjemności?

- Taką może trochę prozaiczną rzeczą - jednak z damskiego punktu widzenia poniekąd istotną - to na pewno to, że miałam okazję wcielać się w postać z zupełnie innej epoki. Mam tu na myśli te wszystkie kostiumy, które dla mojego pokolenia są naprawdę niezwykłe. Na co dzień jestem zwolenniczką jeansów. Tym bardziej zaskoczyło mnie to, jak idealnie skrojone i kobiece - a jednocześnie wygodne - mogą być sukienki, które się wtedy nosiło. Kompletnie się w tamtej modzie zakochałam.

- Gram akurat taką postać, która jest przebojowa i lubi uwodzić oraz dobrze wyglądać niezależnie od sytuacji. Dziewczyny od kostiumów śmiały się, że ze wszystkich aktorek, ja mam największą szafę. A jako że część z sukienek Halszki była oryginalna, z tamtego okresu, to podobno wszystkie inne aktorki mi zazdrościły, jak widziały je na wieszakach (śmiech).

Proszę powiedzieć coś o swojej bohaterce.

- Mój wątek opiera się na skomplikowanych relacjach międzyludzkich w tamtych czasach, kiedy ludzie musieli błyskawicznie podejmować decyzje. Decyzje, od których często zależało ludzkie życie. Decyzje, których być może by nie podjęli w innej sytuacji. Często wynikały one z potrzeby bliskości z drugim człowiekiem i poczucia, że ma się kogoś obok siebie, także w sposób fizyczny.

- Pierwszy raz w życiu grałam dziewczynę, która tak naprawdę walczy o faceta. Halszka jest tak naprawdę silną kobietą, która stara się zdobyć mężczyznę. Bo przecież za chwilę wszystko może się skończyć... Tak się złożyło, że właściwie wszystkie sceny miałam z Kubą Wesołowskim. Mogę zdradzić, że mój wątek dotyczy tylko i wyłącznie Michała, którego gra właśnie Kuba. On jest tą osobą, na której szczególnie zależy mojej bohaterce.

Czy osobiście Halszka jest pani bliska?

- Grając Halszkę, starałam się wyobrazić sobie, co ja bym w danej sytuacji zrobiła. Czerpałam trochę z mojej emocjonalnej wyobraźni i z tego, czego dowiedziałam się o tamtych czasach, ale to przecież nie jestem ja - dwudziestopięcioletnia dziewczyna z początków XXI wieku.

Jakie ma pani plany zawodowe po "Czasie honoru"?

- Niedługo zaczynam przygotowywać się do projektu filmowego, ale to wszystko jest na razie na takim etapie, że nie chcę zapeszać. Jeszcze wszystko się może wydarzyć. Ale jeśli wszystko uda się tak, jak chciałabym, to miejmy nadzieję, że do zobaczenia w kinie.

Rozmawiała Paulina Persa (PAP Life).

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy