Reklama

Joanna Liszowska stawia czoła problemom

Wydawało się, że po ubiegłorocznej wpadce z jazdą po alkoholu jej kariera legnie w gruzach. A jednak Joanna Liszowska pokajała się i nie może narzekać na brak propozycji.

1 września ubiegłego roku Joanna Liszowska na własne życzenie została bohaterką negatywną. Tego dnia wsiadła do swojego porsche i uderzyła nim w inny samochód. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale przybyła na miejsce policja zbadała aktorkę alkomatem i okazało się, że ma 1,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

Zawstydzona natychmiast wydała oświadczenie, w którym napisała m.in. "Jeżeli ktoś myśli, że po kolacji przy winie i odrobinie snu, może wsiąść za kierownicę, bo tak czuje, i uważa, że wszystko jest w porządku, jest w dużym błędzie. Ja ten straszny błąd popełniłam. Nie szukam żadnych usprawiedliwień, bo w takiej sytuacji ich po prostu nie ma".

Reklama

Przeprosiła, przyznała, że jej zachowanie było naganne i wyraziła gotowość do poddania się karze. Pieprzu całej sprawie dodawał fakt, że było przed południem, a aktorka śpieszyła się na nagranie kolejnego odcinka "Twoja twarz brzmi znajomo". Programu, którego była faworytką.

Wyrok zapadł w tempie ekspresowym, bo już dwa miesiące później. Liszowska została skazana na pięć miesięcy prac społecznych (po 30 godzin miesięcznie), zakaz prowadzenia pojazdów przez dwa lata oraz siedem tysięcy złotych grzywny (wpłaconej na cel charytatywny). Jak dotąd jednak aktorka nie rozpoczęła odbywania kary.

Sprawę wyjaśniła jej adwokat, mec. Marta Lech. - Joanna kary nie uniknie i nie chce jej uniknąć. Ona bardzo chce pójść do pracy, na którą sąd ją skieruje. Tyle że na razie nic się nie dzieje. Sprawa utknęła w jakiś formalnościach. To nie jest od nas zależne, o tym decyduje sąd i kurator. Dobrze będzie, jeśli to się ruszy od początku lutego - powiedziała. Prace społeczne prawdopodobnie będą polegały na zajmowaniu się chorymi dziećmi w hospicjach.

Tuż po wypadku aktorka przestała pojawiać się na imprezach branżowych, nie wystąpiła nawet na organizowanym przez Polsat sylwestrze, choć inni uczestnicy show "Twoja twarz brzmi znajomo" śpiewali piosenki wykonywane w programie. W tym czasie albo pracowała w teatrze, albo wyjeżdżała do Göteborga, gdzie mieszka wraz z mężem i dwiema córkami.

Udzieliła tylko jednego wywiadu, w którym odniosła się do wypadku. - Nie uciekam od życia tu i teraz. Incydent się wydarzył, do czego się przyznaję i nad czym ubolewam. Konsekwencje prawne są absolutnie słuszne - powiedziała.

I chyba dzięki takiej postawie nie spotkała się z ostracyzmem środowiska. Wręcz przeciwnie - niektórzy celebryci publicznie wyrażali wsparcie, aktorka dostała też wiele dowodów sympatii od pocieszających ją fanów. Choć wróżono jej koniec kariery, rozwód z mężem milionerem (któremu ten skandal miał zaszkodzić w interesach) i wszystko, co najgorsze, wydaje się, że całe to wydarzenie nie zaszkodzi jej pracy.

Najpierw plotkowano, że w trzeciej serii "Twoja twarz brzmi znajomo" zastąpi w fotelu jurorki Katarzynę Skrzynecką, potem - że będzie jedną z gwiazd nowego show Polsatu "Celebrity Splash", w którym to gwiazdy będą skakać do wody. Te sensacyjne doniesienia okazały się nieprawdziwe, co potwierdził management aktorki. Ale Liszowska i tak nie narzeka na brak pracy.

Ruszyły zdjęcia do kolejnej serii "Przyjaciółek", w których rola Liszowskiej została rozbudowana. - Nie można uciekać od problemów, trzeba stawić im czoło. Nie powinny jednak rzutować na pracę. Co mamy do wykonania, musi być wykonane w pełni profesjonalnie - twierdzi.

EGP

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

TV14
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy