Reklama

"Jestem wysportowany inaczej"

- Jako aktor jestem drewniany jak Pinokio. Moja bajka to spontaniczność - mówi Marcin Prokop. Dzięki niej znany prezenter świetnie się odnajduje na planie nowego teleturnieju.

Marcin Prokop na ekranie zadebiutował 10 lat temu jako prezenter MTV. Prywatnie od ośmiu lat jest związany z Marią Prażuch. Mają pięcioletnią córkę. W minione wakacje, w tajemnicy przed mediami, wzięli ślub w słonecznej Portugalii.

W telewizji TVN prowadzi dwa programy: teleturniej "Milion w minutę" oraz - wspólnie z Szymonem Hołownią - show"Mam talent!".

Przydałby się panu milion złotych?

- Nie znam nikogo, komu by się nie przydał. Jednak z moich obserwacji wynika, że lepiej jest, jak ludzie dochodzą do takich pieniędzy powoli, własną pracą, a nie np. wygrywając je na loterii. Statystyki pokazują, że większość ludzi, którzy wygrali taką kasę, popadła w jakieś kłopoty, zaczęła pić, zwariowała albo wszystko na raz. Życzę więc uczestnikowi, który wygra nasz program, dużo zdrowego rozsądku.

Reklama

Gdyby startował pan w tym programie, w jakiej konkurencji miałby szansę na wygraną?

- Gdyby istniała konkurencja, w której należy mówić non stop na jednym oddechu przez pięć minut, niekoniecznie z sensem, to pewnie dałbym radę. A gdybym koniecznie musiał wybrać coś z zadań, jakie wykonują uczestnicy, to byłoby to pewnie coś wymagającego precyzji, a nie sprawności. Jestem wysportowany inaczej. Próbowałem na przykład wytrząsnąć kilkadziesiąt piłeczek pingpongowych z pojemnika przyczepionego do pleców, ale w ostatnich sekundach dosłownie padłem plackiem na scenę.

Jakie najbardziej ekstremalne zadania obejrzymy?

- Trudno wskazać, które są ekstremalne, a które nie. Bywa, że zawodnik przechodzi przez skomplikowane zadanie, a chwilę potem nie potrafi wykonać czegoś dużo łatwiejszego. To kwestia stresu, presji czasu i stawki, o jaką się gra. Pojawił się u nas na przykład zawodowy żołnierz. Facet, który na co dzień robi rzeczy przerastające naszą wyobraźnię, nie był w stanie ustawić wieży z jabłek, bo zżarła go trema.

Zagrał pan epizody w serialach "Niania" i "39 i pół". Chciałby pan spróbować swoich sił w jakiejś poważnej roli?

- Przyznam, że miałem takie propozycje, również od poważnych reżyserów teatralnych. Wszystkie odrzuciłem, bo uważam, że jako aktor jestem drewniany jak Pinokio. Moja bajka to spontaniczność, a nie powtarzanie wyuczonej roli. Nawet jak w szkole recytowałem na akademii wiersz Mickiewicza, to dodawałem fragmenty od siebie.

Coraz więcej pan pracuje. A jak pan odpoczywa?

- W domu. Zamykam się w czterech ścianach z rodziną, wyłączam telefon, nie wpuszczam nikogo poza najbliższymi, przyjaciółmi oraz dostawcą kebabu.

Rozmawiała Katarzyna Ziemnicka

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana polskiej telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych programów i seriali! Kliknij i sprawdź!

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: prezenter | Marcin Prokop | Mam Talent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy