Reklama

Janusz Panasewicz: "Idol"? Przekonała mnie Nina Terentiew

Janusz Panasewicz debiutuje w roli jurora talent show. Twierdzi, że miał wątpliwości, czy przyjąć propozycję, polubił jednak prace na planie "Idola". Jego zdaniem największe emocje czekają jurorów dopiero przy odcinkach nadawanych na żywo. Panasewicz jest także zdania, że udział w talent show może być dużą szansą dla początkujących artystów, zwłaszcza pochodzących z mniejszych miejscowości.

Janusz Panasewicz debiutuje w roli jurora talent show. Twierdzi, że miał wątpliwości, czy przyjąć propozycję, polubił jednak prace na planie "Idola". Jego zdaniem największe emocje czekają jurorów dopiero przy odcinkach nadawanych na żywo. Panasewicz jest także zdania, że udział w talent show może być dużą szansą dla początkujących artystów, zwłaszcza pochodzących z mniejszych miejscowości.
Zdaniem wokalisty udział w "Idolu", może być dobrym sposobem na wejście do świata show-biznesu /Andras Szilagyi /MWMedia

Słynny program "Idol" po ponad 10 latach przerwy wrócił na antenę telewizji Polsat. W jury zasiadają tym razem: Elżbieta Zapendowska, Wojciech Łuszczykiewicz, Ewa Farna oraz Janusz Panasewicz, dla którego jest to debiut w roli jurora talent show. Wokalista Lady Pank nie ukrywa, że miał wątpliwości, czy przyjąć propozycję Polsatu, zarówno ze względu na brak doświadczenia sędziowskiego, jak i ograniczone możliwości czasowe. O udziale w "Idolu" zdecydowała głównie jego sympatia do dyrektor programowej stacji Niny Terentiew.

- Dostałem propozycję, poszedłem do niej na spotkanie, spojrzałem jej w oczy i ona mówi: "No, co ty", tym swoim językiem. Nawet gdybym miał jakieś wątpliwości, to jej uśmiech i pewność siebie mnie po prostu zwaliły z nóg, więc powiedziałem: "Dobra, wchodzę w to" - wyznaje Janusz Panasewicz agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Reklama

Wokalista twierdzi, że z każdym kolejnym dniem jego praca na planie "Idola" staje się przyjemniejsza. Poznał już dobrze pozostałych jurorów, z którymi do tej pory łączyła go jedynie pobieżna znajomość ze wspólnych koncertów. Podczas castingów i kręcenia pierwszych odcinków jurorzy poznali swoje charaktery i upodobania artystyczne. Janusz Panasewicz uważa, że najlepsza część pracy wciąż przed nimi.

- Prawdziwe emocje zaczną się, jak się wystartuje "live", bo wtedy niewiele już możemy, ludzie wtedy decydują, ale będziemy wspierali bardzo uczestników i będziemy z nimi przeżywali ich sukcesy i ewentualne porażki - przekonuje artysta.

Zdaniem wokalisty udział w talent show takim jak "Idol", może być dobrym sposobem na wejście do świata show-biznesu. Jest to szansa zwłaszcza dla osób z mniejszych miejscowości, które często pozbawione są dostępu do nauczycieli śpiewu. Talent show daje im możliwość sprawdzenia się na scenie oraz uzyskanie fachowej, uczciwej oceny własnych umiejętności.

- Nie słuchać jakichś podpowiadaczy gdzieś z boku, że jesteś cudowny albo jesteś do niczego, a posłuchać kogoś, kto naprawdę robi to od wielu lat i robi to, i pedagogicznie, i z poczuciem humoru - tłumaczy Panasewicz.

Wokalista podkreśla, że gdy on 40 lat temu stawiał pierwsze kroki w show-biznesie, początkujący artyści nie mieli takich możliwości zaistnienia. Obecnie młodzi ludzie mają do dyspozycji nie tylko telewizyjne talent show, lecz także internet, który jest niezastąpionym kanałem dystrybucji. W latach 70. nie istniało tak wiele mediów, które mogłyby rozpowszechniać muzykę. Z drugiej strony dostanie się na antenę Polskiego Radia gwarantowało, że muzyk w szybkim czasie stawał się znany w całej Polsce.

- Jak jest dużo, to ci, co teraz próbują, narzekają, bo jest dużo i wszystkich jest dużo, i trudno się przebić. Za moich czasów trzeba było naprawdę mieć dużo szczęścia, trochę przypadku i bardzo dużo pracować, żeby zacząć - podsumowuje Panasewicz. Program "Idol" można oglądać w każdą środę o godzinie 20:00 na antenie telewizji Polsat. Premiera 5. edycji odbyła się 15 lutego.

Newseria Lifestyle
Dowiedz się więcej na temat: Idol (tv) | Janusz Panasewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy