Reklama

Janusz Dzięcioł, zwycięzca pierwszej polskiej edycji "Big Brothera": Mija rok od tragicznego wypadku

Janusz Dzięcioł, zwycięzca pierwszej edycji programu "Big Brother", były poseł i szef straży miejskiej w Świeciu, zginął tragicznie 6 grudnia 2019 roku w wypadku na przejeździe kolejowym w Białym Borze pod Grudziądzem. Miał 65 lat. Mija rok od tego feralnego dnia.

Janusz Dzięcioł zginął 6 grudnia 2019 roku. "O godzinie 8.40 na przejeździe kolejowo-drogowym koło Grudziądza pod pociąg relacji Toruń Główny-Grudziądz pomimo czerwonych świateł wjechał samochód osobowy. W wypadku zginął kierowca samochodu" - informowała wówczas policja.

"Do wypadku doszło w wyniku niezachowania ostrożności kierowcy i nieustąpienia pierwszeństwa przejazdu pojazdowi szynowemu" - powiedziała po zakończeniu śledztwa prokurator Agnieszka Reniecka.

Śledczy wykluczyli, by do wypadku mogły przyczynić się osoby trzecie. Zarówno samochód gwiazdy "Big Brothera" jak i pociąg były sprawne technicznie. Podobnie zresztą jak sygnalizacja świetlna i dźwiękowa przejazdu. Jako przyczynę śmierci Janusza Dzięcioła podano rozległy uraz głowy.

Reklama

Janusz Dzięcioł mieszkał w Białym Borze od wielu lat. Jego dom stoi blisko przejazdu kolejowego. "Janusz zginął 100 metrów od swojego domu" - mówił w rozmowie z Polską Agencja Prasową sołtys Białego Boru Jerzy Czapla.

Janusz Dzięcioł odszedł w wieku 65 lat. Został pochowany na cmentarzu na olsztyńskim osiedlu Gutkowo. Tragicznie zmarłego zwycięzcę pierwszej edycji programu "Big Brother" pożegnała rodzina i przyjaciele. Przybyła też Manuela Michalak, która z Dzięciołem brała udział w programie TVN.

Od 1991 roku Dzięcioł był komendantem straży miejskiej w Świeciu. Dziesięć lat później, w 2001 roku zgłosił się do pierwszej polskiej edycji programu "Big Brother". Przez trzy miesiące miliony telewidzów TVN śledziły każdy jego ruch.

Był lubiany przez wszystkich uczestników programu. Skromny, uśmiechnięty, przyjazny, spokojny, bezkonfliktowy. W jednym z odcinków zrezygnował z telefonu do najbliższych, by zdobyć papierosy dla współmieszkańców domu Wielkiego Brata. Nikt się nie zdziwił, kiedy wygrał program i zdobył 500 000 tysięcy złotych. Co zrobił z pieniędzmi?

"Wybudowałem dom, kupiłem samochód i wydałem córkę za mąż" - wyznał podczas wizyty w "Dzień Dobry TVN".

Niestety, występ w programie odbił się na jego zdrowiu. W wywiadzie dla "Newsweeka" Dzięcioł zdradził, że trudno było mu odzwyczaić się od ciągłej obecności kamer. Wydawało mu się, że cały czas ktoś go obserwuje. Był nerwowy, nie mógł pozbyć się stresu.

"Krótko po programie miałem wylew. Nie mogę mieć do nikogo pretensji, bo przecież sam chciałem wziąć w tym udział. Wygrałem, przeżyłem, dość" - opowiadał w rozmowie z "Newsweekiem".

Po latach, wspominając udział w programie "Big Brother", wyznał w studiu TVN: "Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy i spełniony".

Korzystając z pięciu minut sławy, Dzięcioł próbował swoich sił w polityce. W latach 2002-2007 był radnym i wiceprzewodniczącym rady miejskiej w Grudziądzu. W 2005 roku startował do Senatu z ramienia PO, a dwa lata później dostał się do parlamentu. W 2011 roku ponownie został posłem. W trakcie kadencji opuścił szeregi PO.

Jako poseł był taki jak w popularnym reality show: spokojny, wycofany, nierzucający się w oczy. Starał się też o fotel prezydenta Grudziądza, jednak bezskutecznie.

W 2019 roku wystartował do Sejmu jako bezpartyjny kandydat z listy PSL. Zginął zaledwie pięć dni przed swoim 66. urodzinami.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Janusz Dzięcioł | Big Brother
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy