Jaki jest klucz do sukcesu?
Radosław Majdan podpowiada, jak dobrze wykorzystać zwycięstwo w "Ekipie na swoim", a także zdradza, co tak naprawdę liczy się w biznesie.
Jakie są twoje wrażenia z pracy przy "Ekipie na swoim"?
Radosław Majdan: - Lubię pracę z ludźmi i szczere, spontaniczne zachowania. A takich nie brakuje w 'Ekipie...'. Podoba mi się atmosfera, jaka panuje w programie. Wśród uczestników czasem pojawia się stres, ale to naturalne. Poza tym dobrze rozumiem się z innymi jurorami i prowadzącą show Olą Szwed. Jest fajnie.
Zwycięzca otrzyma własny biznes na 5 lat. Bycie jurorem w tym programie to duża odpowiedzialność.
- Uważam, że ta nagroda jest jedną z najlepszych w dzisiejszych czasach. I cieszę się, że ostateczny wybór należy do widzów. Niemniej odpowiedzialność, którą na siebie wziąłem, była kwestią mojego wyboru i decyzji.
Co ty brałeś pod uwagę, oceniając uczestników?
- Ważne, żeby wygrali ludzie, którzy jak najlepiej będą umieli wykorzystać nagrodę. Własny biznes to poważna sprawa. A w prowadzeniu piwiarni szczególnie ważny jest dobry kontakt z ludźmi i umiejętność dotarcia do nich. Dlatego w trakcie zmagań o główną nagrodę zwracałem szczególną uwagę na to, jaką atmosferę tworzą wokół siebie uczestnicy.
- Jak już wspomniałem, ich stres był dla mnie zrozumiałą sprawą. Ale zwycięzcy powinni być życzliwymi ludźmi z pozytywnym nastawieniem do innych.
Mówisz z własnego doświadczenia, bo przecież sam prowadziłeś puby...
- Zgadza się. Miałem dwa bary w Szczecinie. Ale też widziałem wiele innych ciekawych miejsc. Od piętnastego roku życia jeździłem po świecie. I dziś, wchodząc do nowego lokalu, natychmiast wiem, czy chcę w nim zostać na dłużej czy też nie.
Gdzie są najlepsze bary?
- W Chorwacji, na Cyprze, w Izraelu, Turcji, Hiszpanii, Portugalii... Choć byłem w wielu świetnych miejscach, to jednak najbardziej pamiętam te, których właściciele wykazywali się pomysłowością i oryginalnością.
- Np. w Portugalii miałem okazję spędzić czas w pubie, w którym w poniedziałki rzucało się monetą. Klient mógł nie płacić za piwo, gdy dopisało mu szczęście... W ten sposób właściciele lokalu przyciągnęli do siebie mnóstwo klientów i zmienili poniedziałek - najmniej popularny dzień do zabawy - w najbardziej rozrywkowy!
- Byłem też m.in. w pubie, w którym barmani byli przebrani za maklerów. Tam z kolei zorganizowano 'giełdę w barze'. Odbywały się licytacje na alkohol i można było wypić piwo prawie za darmo. Liczy się pomysł!
Rozmawiała Aleksandra Lipiec.
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!