Hipokryzja mediów w żałobie?
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji chwali polskie media za stonowane zachowanie podczas żałoby narodowej. Media są z siebie dumne, ale mniej zadowoleni są widzowie, a także samo środowisko dziennikarskie.
Podczas ostatniej żałobny narodowej, związanej z katastrofą pod Smoleńskiem, polskie media wprowadziły zmiany w swoich ramówkach. Stacje nie emitowały reklam, zniesiono także programy rozrywkowe.
Jednak w Internecie nie brakowało krytycznych opinii widzów na temat zachowania niektórych nadawców (TVP, TVN i Polsat przez wiele godzin nadawały sygnał swoich stacji informacyjnych na wszystkich kanałach tematycznych).
Wśród abonentów płatnej telewizji Canal+ sporo kontrowersji wzbudził fakt, że stacja zrezygnowała z emisji wszystkich premier filmowych zaplanowanych w tygodniu żałoby. Dodatkowo Canal+ na swojej antenie transmitował uroczystości pogrzebowe, które i tak były pokazywane na pozostałych stacjach ogólnopolskich.
Działania mediów krytykują także sami dziennikarze. Janina Paradowska, ceniona publicystka tygodnika "Polityka", jest zdania, że media nie zdały egzaminu. Zamiast uspakajać Polaków, obiektywnie przekazywać informacje, dziennikarze płacząc przed kamerami woleli bazować na emocjach widzów, sztucznie podgrzewając atmosferę. Według Paradowskiej, media wykreowały wizerunek świętej rodziny panującej nad Polską.
"Żeby mówić o żałobie, potrzebna jest wyjątkowa wrażliwość. Media przekazywały szczątkowe i najczęściej niesprawdzone informacje. Budowano nastrój. Denerwuje mnie to, że media są teraz z siebie tak niesłychanie zadowolone, bo nie uważam, żebyśmy potrafili opowiedzieć o tym, co się naprawdę wydarzyło. Miałam poczucie nadmiaru słów o niczym. Nie pamiętam żadnej rozmowy, która by mnie poruszyła. Wszystko mi się zlało w jakiś słowotok" - przekonuje Paradowska.
Zachowania mediów, dziennikarzy i Polaków były także głównym tematem pierwszego po przerwie programu "Poranny WF" na antenie Eska Rock (19 kwietnia). Michał Figurski i Kuba Wojewódzki nie pozostawili suchej nitki na hipokryzji dziennikarzy (m.in. na płaczącej przed kamerami Monice Olejnik) oraz Polaków, którzy po katastrofie lotniczej szybko zmienili zdanie na temat oceny prezydentury Lecha Kaczyńskiego.