Halina Mlynkova: W moim sercu zawsze będą pierwsi
Zdaniem Haliny Mlynkovej w finale "Bitwy na głosy" powinny zmierzyć się zespoły z Cieszyna i Zielonej Góry. Według wokalistki to właśnie te drużyny były najlepsze w przekroju całego programu.
- Nam ten program więcej dał, niż odebrał dzisiaj procent, bo podobno zabrakło ich niewiele. Najważniejsze, że tej mojej wspaniałej szesnastce udało się zdobyć tak ogromną miłość publiczności. Przez pięć odcinków nie schodziliśmy z 1. miejsca, najgorszym, jakie zajęliśmy w całym programie, było miejsce 3. Dla mnie ta moja szesnastka, to zwycięska szesnastka. Oni w moim sercu zawsze będą pierwszymi - powiedziała w rozmowie z INTERIA.PL Halina Mlynkova. To właśnie zespół pod jej przewodnictwem odpadł z półfinałowej rozgrywki, przegrywając z wokalistami Zielonej Góry.
Tym samym Piotr Kupicha i jego podopieczni z Katowic, którzy zapewnili sobie udział w finale już w poprzednim, świątecznym odcinku programu, zmierzą się z ekipą Urszuli Dudziak.
Ale Halinie Mlynkovej marzył się zupełnie inny finał.
- Dla nas zawsze takim wzorowym zespołem i drużyną, którą chętnie obserwowaliśmy, była Zielona Góra. Bardzo chciałam, żeby w finale spotkał się Cieszyn i Zielona Góra. Dziś mieliśmy taką namiastkę tego mojego marzenia. Gratulujemy Zielonej Górze, trzymamy za nich kciuki. Byli fantastyczni - powiedziała Halina Młynkowa.
Zespół z Zielonej Góry przez cały czas trwania półfinału wydawał się być bardzo rozluźniony. Nie zżerał ich stres ani niepotrzebne emocje. Do wykonania utworów - "September" grupy Earth, Wind & Fire i (I've Had) The Time Of My Life" z "Dirty Dancing", którymi rzucili na kolana jury - jak nam sami mówili, podeszli na zupełnym luzie. I to się okazało strzałem w dziesiątkę.
- Co będzie to będzie, my już dziś naprawdę jesteśmy na pełnym luzie. Cieszymy się z tego, co udało nam się do tej pory zrobić. Mieliśmy fantastyczną zabawą. Mamy wspaniałe wspomnienia - mówili członkowie ekipy z Zielonej Góry za kulisami.
Również ich szefowa, Urszula Dudziak, wydawała się być bardzo zadowolona z faktu, że są w półfinale.
- Dzięki "Bitwie na głosy" przeżyłam coś nowego, coś niesamowitego.Odkryłam, że mamy fantastyczną młodzież. I to jest dla mnie odkrycie ostatnich... 68 lat, bo właśnie tyle kończę za dwa miesiące - mówiła jeszcze przed ogłoszeniem wyników Urszula Dudziak.
Jednak kiedy okazało się, że to właśnie oni powalczą o zwycięstwo w 10. finałowym odcinku "Bitwy...", radość Zielonej Góry była przeogromna.
- Szok, szczęście, euforia, wszystko naraz. Z pewnością wygraliśmy małą różnicą głosów - bo Halinki zespół też był świetny. Jednak najważniejsze, że jesteśmy w finale. Dziękujemy za głosy, bo to one zadecydowały o wyniku. Dziękujemy widzom, którzy mają świetny gust, znają się na dobrej muzyce i wierzą w nas. Kochamy was za to - tak mówili już pewni udziału w finale, Urszula Dudziak i jej drużyna.
Co na ten werdykt widzów Piotr Kupicha?
- Jestem bardzo podekscytowany i z niecierpliwością oczekuję na sobotę. Ula jest naprawdę świetna, jej zespół także. Finał będzie z pewnością pełen emocji i jeszcze bardziej zacięty niż półfinał. Ja i mój zespół będziemy ciężko pracować przez ten tydzień. Musimy maksymalnie się skupić, pozytywnie myśleć i mieć otwarte umysły - powiedział nam Kupicha.
A jak do finału będzie się przygotowywała Zielona Góra?
- Ostro, bardzo ostro. Chociaż my za każdym razem ostro pracujemy. Obiecujemy, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby wygrać ten finał - zapewniali zielonogórzanie.
Czy zespół Urszuli Dudziak dotrzyma słowa, okaże się już za tydzień. Wielki finał "Bitwy na głosy" 7 maja.