Halina Kunicka i Lucjan Kydryński: Sekret ich szczęścia?
To mogło się nie udać. W końcu słynna piosenkarka oraz popularny dziennikarz i konferansjer żyli w świecie, w którym uczucia rozpalają się szybko, ale gasną jeszcze szybciej. Ich związek okazał się jednak wyjątkowo stabilny. Halina Kunicka i Lucjan Kydryński byli razem 40 lat.
Spiesz się powoli - zachęca stare przysłowie. O tym, że jest w nim sporo racji, przekonali się Halina Kunicka i Lucjan Kydryński - para zakochanych w sobie ludzi, którzy poznali się przypadkiem, długo nie zwracali na siebie uwagi, z czasem poddali się jednak uczuciu i spędzili ze sobą czterdzieści wspaniałych lat.
Miłość nie uderzyła w nich jak grom z jasnego nieba. Przyczaiła się i czekała spokojnie na swoją kolej.
Był początek lat 60. XX wieku. On zobaczył ją w słynnej warszawskiej kawiarni Nowy Świat, gdzie występowała z Kabaretem Architektów Pineska (oryginalna pisownia). Znajomi dali mu cynk, że będzie parodiowany. Musiał przekonać się na własne oczy, jak to "wypadnie". Miał już wyrobione nazwisko. Był znakomitym dziennikarzem, konferansjerem i niezwykle przystojnym mężczyzną o południowym typie urody. Polki na jego widok mdlały, te zaś, które go słuchały w radiu, zakochiwały się w elektryzującym, niskim głosie.
Halinę zobaczył przez szparę w kurtynie tuż przed występem Pinesek. Nie przyjrzał się jej uważnie, był przecież żonaty! Ona też nosiła na palcu obrączkę. Dopiero zaczynała wspinać się po szczeblach kariery - największe przeboje ("Orkiestry dęte", "Niech no tylko zakwitną jabłonie", "Lato, lato wszędzie", "Od nocy do nocy", "To były piękne dni") miała wciąż przed sobą. Warto tu przypomnieć, że śliczna lwowianka studiowała prawo, ale na III roku bez reszty wciągnęła ją muzyka. W Nowym Świecie zauważyła wprawdzie Lucjana, nie wpadła jednak w szał.
- Nie powiem, żebym się zachwyciła. Wyobrażałam go sobie inaczej - wspominała. Mówiła też: - Nie przypuszczałam, że ten człowiek będzie osobą mi najbliższą. I że będą to najwspanialsze, najpiękniejsze lata mojego życia.
Uczucie rozkwitło siedem lat po "pineskowym" spotkaniu. Oboje musieli najpierw dokończyć pewne sprawy: m.in. zamknąć związki, w których nie było aż takiej pasji. Gdy stało się jasne, że nie potrafią bez siebie żyć, nic nie mogło ich powstrzymać.
Zamieszkali ze sobą w 1967 roku, rok później wzięli ślub (ona miała 30 lat, on 39). Ich świadkami byli spikerka Edyta Wojtczak i piosenkarz Jerzy Połomski. Tamten dzień przeszedł do historii, a w modnych lokalach, gdzie bywają artyści, do dziś z nutką zazdrości opowiada się o weselu pary, która w pełnym zasadzek i pokus świecie show-biznesu przeżyła ze sobą cztery dekady!
Czyżby znaleźli receptę na małżeńskie szczęście? Zazdrosne koleżanki nie potrafiły pojąć, jakim cudem z roku na rok kochają się bardziej. Lucjan, nazywany konferansjerem wszech czasów, miał przecież opinię kobieciarza. Żona wybaczała mu słabości, o ile bowiem kochał panie, o tyle nigdy w żadnej poza nią jedną "na śmierć" się nie zakochał. Mówiła z przekąsem, że bywał kłótliwy, że przy odrobinie złej woli można by go nazwać cholerykiem. Ba, w domu latały garnki i niecenzuralne słowa! A jednocześnie przy byle okazji zamieniał się w rycerza na białym koniu.
Zapamiętywał każdego, kto źle wyraził się o piosenkarce. Bronił jej, choćby ona sama dawno wybaczyła nietaktowną uwagę czy krytyczną recenzję. Dla męża była boginią, najjaśniejszą gwiazdą, pierwszym głosem w Polsce. Jeździła po świecie z recitalami, a on z dumą je zapowiadał. W 1974 roku zaśpiewali w Opolu w duecie "Balladę o dobrej żonie". Jakież to było zaskoczenie! Halina często gościła też w programie męża "Muzyka lekka, łatwa i przyjemna".
Przez jakiś czas mało kto wiedział, że są po ślubie. Wyobraźcie więc sobie zdziwienie, jakie wywołały słowa Lucjana, które 24 maja 1968 roku padły na antenie: - Dziś Halina Kunicka nie wystąpi przed państwem, bo właśnie urodziła mi dziecko - oznajmił.
Syn Marcin Kydryński [jest dziennikarzem muzycznym - red.], który ma do dziś znakomity kontakt z mamą, podziwiał siłę ich związku. Kto wie, czy nie on pierwszy rozgryzł tajemnicę miłości rodziców: byli nie tylko mężem i żoną, lecz także parą oddanych przyjaciół. Uwielbiali ze sobą rozmawiać, gdy zaś wychodzili na spacery, nigdy nie zapominali o tym, by się objąć lub wziąć za rękę. Robiliby to dłużej, gdyby nie miażdżyca, która 9 września 2006 roku położyła kres życiu Lucjana Kydryńskiego.
Maciej Misiorny