"Gra o tron" pod lupą naukowców. "Ryzyko śmierci jest bardzo wysokie"
Miłośnicy "Gry o tron" słusznie przywykli do tego, by się do ulubionych bohaterów nadmiernie nie przywiązywać. Większość głównych postaci legendarnie już krwawego serialu HBO faktycznie ginie, szczególnie, jeśli to mężczyźni, którzy nie mają skłonności do zmiany sojuszy. Takie wyniki analizy siedmiu sezonów popularnego serialu prezentują w najnowszym numerze czasopisma "Injury Epidemiology" badacze z Australii.
Naukowcy z Macquarie University na kilka miesięcy przed premierą ostatniego sezonu potwierdzili, że w krainie Westeros, jak w życiu, większe szanse przetrwania mają wysoko urodzeni.
"Ryzyko śmierci w tym serialu jest rzeczywiście bardzo wysokie, do końca 7. sezonu ginie aż 186 z 330 wiodących postaci. Zwykle gwałtowną śmiercią" - przyznaje współautor pracy, dr Reidar Lystad z Australian Institute of Health Innovation.
"Pilni widzowie zdają sobie z tego sprawę, nam jednak udało się wyróżnić kilka czynników, które szanse przeżycia mogą zwiększyć lub zmniejszyć. To może pomóc nam przewidzieć, kto przetrwa i zwycięży w sezonie ostatnim" - dodaje.
Badacze zebrali dane na temat losów 330 postaci z 67 dotychczasowych odcinków "Gry o tron". Uwzględniali ich społeczny i ekonomiczny status, wiek, płeć, zajęcie, wyznawaną religię, wreszcie zawierane sojusze i analizowali pod kątem czasu przetrwania w serialu i okoliczności śmierci. Na tej podstawie wyróżnili czynniki zwiększające ryzyko przedwczesnej śmierci. Tak naprawdę, śmierć w tym serialu zwykle jest przedwczesna, zaledwie dwie osoby, Maester Aemon i Old Nan zmarły ze starości.
Analiza pokazała, że w ciągu 7 sezonów zginęło aż 56 proc. bohaterów, przy czym ryzyko, że postać zginie w ciągu godziny od pokazania się na ekranie sięgała aż 14 proc. Czas przeżycia bohaterów wahał się od... 11 sekund do 57 godzin i 15 minut, przy czym mediana wynosiła 28 godzin i 48 minut.
Najczęstszą przyczyną śmierci były zranienia (74 proc, szczególnie częste w przypadku głowy i szyi. 13 bohaterów straciło głowy. Kolejne przyczyny śmierci to poparzenia (12 proc.) i otrucia (5 proc.). Blisko dwie trzecie bohaterów (63 proc.) ginęło w wyniku bezpośredniego napadu, niespełna jedna czwarta (24 proc.) wskutek działań wojennych, zaledwie 5 proc. stracono w wyniku legalnych egzekucji.
Większe szanse przetrwania miały kobiety i osoby szlachetniej urodzone, a także te, które miały zdolność do zmiany sojuszy. Właśnie tej zdolności zawdzięczał swoje sukcesy Tyrion Lannister.
Z punktu widzenia samego scenariusza, największe szanse przetrwania miały postacie o najmniejszym bądź największym znaczeniu, zdecydowanie częściej ginęli bohaterowie, których udział i znaczenie dla przebiegu akcji było pośrednie.
Można zadać sobie oczywiście pytanie, po co wykonywać takie badania i publikować je w naukowym, medycznym czasopiśmie. Autorzy tłumaczą, że traktują te wyniki jako przestrogę przed tym, co może się wydarzyć, jeśli gdzieś w naszym świecie przestaną działać stabilne instytucje państwa. W zachodniej cywilizacji od wielu lat żyjemy w czasach wyjątkowego spokoju i postępu, które mają na nas nieco usypiający wpływ. Tymczasem przemoc, jak z "Gry o tron", nie jest w dziejach świata czymś wyjątkowym. Australijczycy przekonują, że warto o tym pamiętać.