Reklama

Gabriela Muskała: Rozwinąć skrzydła

- Nasi bohaterowie nie noszą modnych, markowych ciuchów, nie mają wymyślnych fryzur, makijażu. Są zwyczajni, z krwi i kości. Dlatego czujemy się w tych rolach prawdziwie - mówi aktorka o postaciach z serialu "Głęboka woda".

Serialowej Kalinie w jednej ze scen odchodzą wody. Zagrała to pani tak naturalistycznie, że prawie uwierzyłam.

Gabriela Muskała: - Dziękuję. Kiedy ma się do zagrania scenę, która jest dobrze napisana, w ciekawej roli i dobrym scenariuszu, nietrudno o wiarygodność. Mocno weryfikuję propozycje ról, które dostaję. Dlatego w tych, na które się decyduję, mogę rozwinąć skrzydła.

- Podczas grania sceny porodu wróciły wspomnienia sprzed 17 lat, kiedy rodziłam mojego syna. Oczywiście wiele rzeczy zapomniałam, ale bardzo pomocne były prawdziwe panie położne, które z nami grały. Doskonale odnalazły się w filmowej rzeczywistości. A na koniec pochwaliły mnie za autentyczność porodowych emocji, dzięki którym zapomniały o kamerach i naprawdę były gotowe na przyjęcie dziecka (śmiech).

Reklama

Pani bohaterka jest pracownikiem opieki społecznej. Pomaga ludziom wyrzuconym poza nawias społeczeństwa wrócić do normalnego życia. Czego się pani dowiedziała o sobie, grając tę postać?

- Każda postać, którą gram, uczy mnie czegoś nowego. Nie tylko o sobie. Zagłębiając się w osobowość jakiejś bohaterki, mam okazję poznać także jej problemy i rzeczywistość, w jakiej przyszło jej żyć. Jeśli chodzi o pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, zwykle słyszymy z mediów, że zaniedbano taką czy inną sprawę i stała się tragedia. Nikt natomiast nie mówi, że w wielu przypadkach udało się komuś pomóc.

- Serial uświadomił mi, że ludzie bezdomni czy żebrzący, których spotykamy na co dzień, niekoniecznie wywodzą się z rodzin patologicznych. To, że znaleźli się na ulicy, często wynika z ich bezradności, bo nikt nie nauczył ich, jak walczyć o siebie. Czasami wstydzą się prosić o pomoc, bo są honorowi. W naszym serialu pokazujemy grupkę zapaleńców, którym nie jest obcy los innych. Wykonują ten zawód z potrzeby serca, mimo że sami często borykają się z własnymi problemami, z którymi nie umieją sobie poradzić. Kalina ma za sobą trudne dzieciństwo. Zaborcza matka i inne sprawy. Mam nadzieję, że z czasem i z tym się upora.

Jej kolegą z pracy jest Jerzy, którego gra Piotr Nowak. Spotykacie się również w serialu "Wszystko przed nami". Jak wam się razem pracuje?

- Świetnie! Decydując się wziąć udział w serialu 'Wszystko przed nami', oprócz roli, która wydała mi się interesująca, kierowałam się również nazwiskami aktorów. Kiedy dowiedziałam się, że moim serialowym mężem miałby zostać Piotrek, nie zastanawiałam się długo. On jest szalenie inspirujący, twórczy, wprowadza na plan pozytywną energię, a to przekłada się na pracę. Lubię tę naszą śmieszną, uroczą rodzinkę.

Oglądamy panią także w filmie "Być jak Kazimierz Deyna", gdzie gra pani jedną z głównych ról.

- Ta ciepła komedia to debiut reżyserski Anny Wieczur-Bluszcz. Obraz zdobył Wielkiego Jantara podczas Festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie, gdzie nagrodzono też zdjęcia i moją rolę. To mądra, niebanalna historia, którą szczerze państwu polecam.

Rozmawiała Maria Ostrowska.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: skrzydło
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy