Fitkau-Perepeczko: Wielki apetyt na życie
Nic nie jest w stanie jej złamać. Jest silna i wciąż pełna pomysłów.
Wychowała się w Milanówku koło Warszawy w zwyczajnej rodzinie. Mała Agnieszka Fitkau-Perepeczko (71 l.) od najmłodszych lat wiedziała, że na każdy luksus musi zapracować sama.
- Pamiętam jak dziś, że kiedy chciałam mieć modny płaszcz ortalionowy, nie dostałam pieniędzy. Rodzice uznali, że bez tego da się żyć. Ale ja byłam dosyć uparta. W piwnicy u sąsiadów znalazłam szklane butelki. Umyłam je, sprzedałam i kupiłam sobie wymarzony ortalion - wspomina tamte czasy.
Pani Agnieszka już w młodości miała bardzo dokładnie sprecyzowane plany dotyczące swojej przyszłej drogi życiowej. Jednak... jej plan w żaden sposób nie pokrywał się z planem jej ojca. Tata ginekolog marzył, aby córka podtrzymała rodzinną tradycję i także została lekarzem. Ją pociągał zupełnie inny świat.
- Medycyna wydawała mi się nudna, ja chciałam studiować aktorstwo. Czułam, że ten kolorowy świat jest dla mnie, że tam się odnajdę - wspomina.
W 1961 roku spotkała miłość swego życia. Czekała w kolejce do sekretariatu warszawskiej szkoły teatralnej... - Stałam wyprostowana, kompletnie nie speszona i nagle usłyszałam: "Czy mogę za panią stanąć?" Głos mówił wiele, ale kiedy się odwróciłam i zobaczyłam tego mężczyznę... o mały włos nie zemdlałam, bo słowa te wypowiadał niezwykle przystojny, wspaniale zbudowany Marek Perepeczko - pani Agnieszka wspomina to zdarzenie z błyskiem w oku.
Od tej chwili stali się niemal nierozłączni. Gdy w końcu rodzice poprosili ją, by przedstawiła im kolegę, z którym spędza każdą wolną chwilę, przeżyli szok. Ukochany córki miał wtedy głowę ogoloną na łyso! - Marek ogolił włosy, żeby wygrać honorowy zakład z kolegami, którym obiecał: "Jak się dostanę do szkoły, to ogolę głowę". I zrobił to! A moi rodzice dopytywali: "Czy pan jest chory?" - wspomina to spotkanie pani Agnieszka.
Ślub wzięli w 1966 roku i zamieszkali na warszawskim osiedlu Za Żelazną Bramą. Pani Agnieszka grała wtedy znacznie mniej niż jej mąż, którego kariera rozwijała się po "Janosiku".
- Kiedy miała zagrać sekretarkę w fabryce, powiedziano jej, że nic z tego nie wyjdzie, ponieważ trzeba ją... oszpecić, a to w jej przypadku bardzo dużo pracy - wspomina jej przyjaciółka.
Nie rozpaczała, zaczęła szukać innej drogi dla siebie Zajęła się modelingiem, robiła karierę. Pracowała w sztandarowej firmie PRL, "Moda Polska". W końcu wyjechała do Australii, by reklamować polską wełnę.
Po kilku miesiącach wróciła, ale... Australia zagościła już na stałe w jej sercu. W Polsce nic się nie zmieniło. Nadal nie miała dużo pracy. Po czterech latach postanowiła wyjechać na stałe do Australii, gdzie mieszkał już jej brat Eryk. Wciąż nie wiedziała jednak, czym będzie się tam zajmować. Imała się różnych zajęć, ale ostatecznie znalazła swoją prawdziwą pasję - fotografię. Intensywnie uczyła się języka, a to z kolei pozwoliło jej zagrać w kilku australijskich serialach. Napisała też swoją pierwszą książkę: "Babie lato, czyli bądź szczęśliwa całe życie".
Coraz bardziej jednak doskwierało jej życie z mężem na odległość. W końcu pan Marek przyjechał do ukochanej. Spędził w Australii cztery lata. Niestety, on nie potrafił się tam odnaleźć i wrócił do kraju.
Pani Agnieszka po kilku latach także wróciła. Ale ich życie nie wyglądało już tak jak na początku. Nie potrafili mieszkać pod jednym dachem. Byli razem, kochali się, ale żyli oddzielnie. Spotykali się codziennie. Jeśli nie udało im się zobaczyć, rozmawiali długo przez telefon.
Pani Agnieszka wiodła aktywne życie. Została redaktor naczelną czasopisma "Magiczna Qchnia". Pisała książki. Zagrała niezapomnianą Simonę w "M jak miłość". Była szczęśliwa, gdy nagle ten stan przerwała śmierć ukochanego męża. To był cios, ale podniosła się, by opowiadać o ich miłości, wspólnym życiu i o Marku, którego wciąż kocha.
KI
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!