Reklama

Fani wiedzą, na co ją stać

24 maja finał "The Voice of Poland"! Maria Sadowska zdradza, na czym polega fenomen programu oraz dzieli się receptą na sukces.

W "The Voice of Poland" pokazała pani, że jest niesamowitą showmanką! To jest reżyserowane czy jest pani taka naprawdę?

Maria Sadowska: - Fani, którzy przychodzą na moje koncerty i kupują moje płyty, wiedzą, na co mnie stać. Nie zmieniłam się w tym programie, nikogo nie udaję, nie odgrywam żadnych ról. Może na początku trochę się bałam uzewnętrzniania emocji, myślałam, że jako trenerka powinnam być bardziej poważna i stonowana. Ale już po pierwszym odcinku poprzedniej edycji poczułam się na planie bardzo swobodnie i uświadomiłam sobie, że po prostu muszę być sobą.

Reklama

A program tylko na tym zyskał. Co sobotę oglądają go miliony! Na czym polega jego fenomen?

- Wiem, że wielu moich znajomych, poważnych muzyków i reżyserów, ogląda ten program z wypiekami na twarzy. Kiedy była pierwsza edycja z Nergalem i Kayah, byłam akurat w ciąży i przyznam, że wkręciłam się w niego niesamowicie. Krzyczałam nawet na jurorów, kiedy nie zgadzałam się z ich wyborami! I kiedy otrzymałam zaproszenie od producentów programu, nie miałam większych obiekcji, żeby przyjąć tę propozycję - skoro sama lubię go oglądać, to chętnie w nim wystąpię.

Jest pani chyba bardzo mocno związana ze swoją drużyną?

- Ci młodzi ludzie mnie uskrzydlają. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że mieli wpływ na moją najnowszą płytę "Jazz na ulicach", która ma mnóstwo pozytywnej energii.

Pani życiorys robi wrażenie. Była pani nastoletnią gwiazdą w Japonii, a wyreżyserowany przez panią film "Dzień kobiet" zdobył mnóstwo nagród. Jaka jest pani recepta na sukces?

- Te moje sukcesy są okupione bardzo ciężką pracą i nie biorą się z niczego. Zanim się je osiągnie, trzeba najpierw przeżyć wiele porażek, rozczarowań i momentów, kiedy myśli się, że ma się wszystkiego dość. Bardzo ważna jest w tym wszystkim wytrzymałość psychiczna. To wszystko staram się przekazać moim podopiecznym.

Czy pani córeczka, 2-letnia Lilka, też będzie piosenkarką?

- Wcześniej śpiewała niż mówiła! Oczywiście wolałabym, żeby była bizneswoman, albo matematykiem, ale marne są na to szanse (śmiech). Nie mam zamiaru do niczego jej zmuszać, jednak poślę ją do szkoły muzycznej, bo to bardzo rozwija dziecko i uczy dyscypliny, która w życiu na pewno jej się przyda.

Rozmawiała Marzena Juraczko.

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

TV14
Dowiedz się więcej na temat: The Voice Of Poland
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy