Ewelina Lisowska o "Tańcu z gwiazdami": Emocje są ogromne!
Odpadła w 6. odcinku, ale po kontuzji Anny Cieślak wróciła na parkiet. - Nie mam parcia na zwycięstwo - przyznaje piosenkarka Ewelina Lisowska.
Długo trzeba było cię namawiać na udział w "Tańcu z gwiazdami"?
Ewelina Lisowska: - Nie, od razu wiedziałam, że chcę się nauczyć tańczyć. Od dziecka o tym marzyłam, niestety nigdy nie udało mi się nawet spróbować. Dopiero na treningach do programu przekonałam się, że taniec to wcale nie jest bułka z masłem.
Tak muzykalnej osobie jak ty chyba łatwiej przychodzi opanowanie kroków?
- Pomaga mi to, że mam słuch muzyczny i jestem w stanie odnaleźć się w muzyce, ale nie ma co ukrywać - wszystkiego muszę uczyć się od początku. Nie wiedziałam nawet, jak stawiać stopy czy ruszać biodrami.
Dobrze ci się trenuje z Tomaszem Barańskim?
- Świetnie, choć wybuchowy z nas duet (śmiech). Często się sprzeczamy i sobie dogryzamy, ale te wszystkie uszczypliwości to tylko żarty. Zdążyliśmy się naprawdę polubić podczas wyczerpujących tygodni treningów.
Biorąc udział w "X Factorze" przyzwyczaiłaś się do cotygodniowej rywalizacji. Jak radzisz sobie z emocjami w "Tańcu..."?
- Emocje są ogromne, szczególnie gdy czeka się na werdykt. Wydaje mi się, że każdy, kto włożył tyle pracy w przygotowanie do występu, chciałby kontynuować tę przygodę. Taniec naprawdę uzależnia, a codzienne treningi sprawiły, że już nie wyobrażam sobie bez niego życia. Nie mam jednak wielkiego parcia na wygraną w tym programie. Cieszę się, że dzięki niemu nauczyłam się wielu pożytecznych rzeczy. Ładniej chodzę, mam lepszą postawę, to duże plusy z punktu widzenia kobiety. Nabrałam też większej pewności siebie.
Rozumiem, że złapałaś tanecznego bakcyla? Zamierzasz kontynuować treningi po zakończeniu programu?
- Zdecydowanie! Już przygotowuję psychicznie Tomka, że na tym etapie nasza przygoda się nie skończy. Nie chciałabym stracić tego, czego już się nauczyłam. Będę trenować dalej, a może nawet wykorzystam motywy tańca na scenie i w swoich teledyskach.
Taniec zbliża ludzi.
- To na pewno! Sama po sobie widzę, że stałam się bardziej otwarta. Mamy z Tomkiem na parkiecie wiele takich sytuacji, gdzie musimy być naprawdę blisko siebie. Trzeba oddzielić to od prywatności i podejść do tematu profesjonalnie. Wkładamy w taniec dużo serca, a to, że zdążyliśmy się polubić, pomaga nam wzruszyć widza prawdziwymi emocjami.
Twoi bliscy trzymają za ciebie kciuki?
- Oczywiście, mam ogromne wsparcie swojej rodziny i znajomych. Każdego tygodnia jest mi ciężko wybrać osoby, które chcę posadzić na widowni podczas odcinków na żywo, bo chętnych jest wielu, a liczba miejsc ograniczona. Staram się to jakoś sprawiedliwie rozdzielać, więc w jednym tygodniu jest ze mną w studiu rodzina, a w kolejnym towarzyszą mi najbliżsi przyjaciele.
Twój plan dnia bardzo się zmienił, odkąd tańczysz w programie?
- Moje życie wygląda teraz zupełnie inaczej, bo cały czas trenuję i bardzo ciężko jest mi znaleźć czas na inne aktywności zawodowe. Jednak moi fani mogą być spokojni, bo szykuję dla nich wielką muzyczną niespodziankę. Przygoda z tańcem jest bardzo piękna, ale już pora powoli wracać do rzeczywistości (śmiech).
Rozmawiała: Paulina Masłowska