Reklama

Emilia Clarke zachwyciła reżysera "Gry o tron" znajomością języka valyriańskiego

Wydana na początku listopada książka Jamesa Hibberda "Fire Cannot Kill a Dragon", która opisuje kulisy powstawania serialu "Gra o tron", to świetne źródło wielu nowych informacji na temat tej kultowej produkcji. Kolejna dotyczy Emilii Clarke, która w serialu wcielała się w postać Daenerys Targaryen. Jak się okazuje, aktorka zachwyciła reżysera kilku odcinków serialu, Jeremy’ego Podeswę, swoją znajomością używanego w serialu fikcyjnego języka valyriańskiego.

Wydana na początku listopada książka Jamesa Hibberda "Fire Cannot Kill a Dragon", która opisuje kulisy powstawania serialu "Gra o tron", to świetne źródło wielu nowych informacji na temat tej kultowej produkcji. Kolejna dotyczy Emilii Clarke, która w serialu wcielała się w postać Daenerys Targaryen. Jak się okazuje, aktorka zachwyciła reżysera kilku odcinków serialu, Jeremy’ego Podeswę, swoją znajomością używanego w serialu fikcyjnego języka valyriańskiego.
Emilia Clarke /Michael Tran/FilmMagic /Getty Images

"Gra o tron" postawiła przed Emilią Clarke wiele wymagań natury lingwistycznej. Aktorka posługiwała się w serialu nie tylko językiem valyriańskim, ale też mową plemiona Dothraki. Aby wypaść jak najlepiej, gwiazda miesiącami przygotowywała się pod okiem lingwisty Davida Petersona, by wypracować odpowiedni akcent i właściwą wymowę. Zdobyte dzięki temu umiejętności pozwoliły jej na improwizację valyriańskiego monologu z jednego z odcinków piątego sezonu serialu.

Reżyser tego odcinka miał być "zaszokowany" tym, że Clarke dokonała tego w zaledwie dziesięć minut. Oryginalnie bowiem scena, w której Daenerys wydaje wyrok śmierci na jednego ze szlachciców knujących przeciwko niej, napisana została w języku angielskim. Twórcy doszli jednak do wniosku, że w języku Szekspira nie będzie miała takiego oddziaływania jak powinna.

"Twórcy serialu, David Benioff i Dan Weiss, przyglądali się kręceniu tej sceny i zaproponowali, że świetnie wypadłaby w języku valyriańskim. Odparłem, że zwykle przygotowanie takiego tekstu zajmuje sporo czasu, szczególnie że monolog był dość długi. Poszedłem jednak do Emilii i zapytałem, czy nie dałaby rady przygotować tekstu w valyriańskim. Odparła, że nie ma problemu. Wróciła po dziesięciu minutach z całym monologiem przygotowanym na podstawie tego, co mówiła po valyriańsku w poprzednich sezonach" - wspomina Podeswa, który był zachwycony tym, co zrobiła potem Clarke.

Reklama

"Każde słowo, każda intonacja, sposób mówienia - dało się w pełni zrozumieć, co mówi poprzez sposób, w jaki to powiedziała. Dołożyliśmy potem napisy i wyglądało na to, że autentycznie oddają to, co powiedziała. Znała ten język na tyle, by cały monolog zadziałał. Nie był wypowiedziany w perfekcyjnym valyriańskim, ale żaden fan serialu tego nie wychwycił. Zrobiła to znakomicie" - chwalił aktorkę reżyser.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Emilia Clarke | Gra o tron
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy