Elżbieta Zającówna: W lżejszym repertuarze
Lubi się śmiać, pracować i pomagać ludziom. Dlatego szefuje potężnej organizacji charytatywnej i produkuje komedie.
Elżbieta Zającówna (53 l.) została aktorką komediową, bo uwielbia się śmiać. Jakiś czas temu założyła firmę producencką i zaczęła realizować seriale komediowe. Wśród nich "Daleko od noszy".
Jego scenarzystą i reżyserem jest jeden z najlepszych satyryków w Polsce Krzysztof Jaroszyński (58 l.), prywatnie mąż aktorki. Pani Elżbieta jest również wiceprezesem potężnej organizacji charytatywnej "Fundacja Polsat". Ma córkę Gabrielę (20 l.), z której jest niezwykle dumna.
Do twarzy pani w uśmiechu!
Elżbieta Zającówna: - (śmiech) Bo jestem urodzoną optymistką. Czasem wydaje mi się, że mam tę pozytywną energię z kosmosu- (śmiech) Bo jestem urodzoną optymistką. Czasem wydaje mi się, że mam tę pozytywną energię z kosmosu.
Tak samo przyszło?
- No nie. Były też w moim życiu różne zawirowania, choroby i to właśnie one nauczyły mnie, że trzeba się cieszyć każdą dobrą chwilą. Właśnie dlatego umiem radować się każdym dniem i każdym zdarzeniem. Zauważyłam, że wielu ludzi za bardzo koncentruje się na swoich kłopotach, a to powoduje natychmiast smutek, złość, nawet agresję. Ja staram się widzieć tylko jasne strony.
Pani chyba urodziła się śmiejąc, a nie płacząc?
- To jest możliwe. Mało tego, uważam, że nie ubranie stroi kobietę ale... uśmiech. Nic tak nie potrafi wzbudzić w drugim człowieku zainteresowania jak uśmiech. Uwielbiam osoby z dużym poczuciem humoru, które się śmieją i zarażają innych optymizmem. Bo one zarażają chęcią życia.
To dlatego wybrała pani na partnera życiowego mężczyznę, który zajmuje się zawodowo rozśmieszaniem ludzi?
- Prawda jest taka, że satyryk nie rozśmiesza żony i dzieci od rana do wieczora. Dla niego napisanie zabawnego tekstu to ciężka praca. A przy pracy nikt nie wyrzuca z siebie żartów z szybkością karabinu maszynowego.
Ale pani optymizm chyba łagodzi jego twórczy trud?
- O to trzeba zapytać męża, ale on już kiedyś powiedział mi w żartach, że mój optymizm go zabija.
Jak to?
- Otóż ja z każdej, najgorszej nawet sytuacji znajdę jakieś wyjście albo wytłumaczenie. Kiedyś ktoś przedziurawił mężowi dwa koła w samochodzie. I ja wtedy powiedziałam: "Cieszmy się, że nie cztery"... Ale ja myślę, że ta "zbitka" naszych osobowości powoduje, że udało nam się przejść kawał życia razem.
Córka odziedziczyła po pani optymizm?
- Gabrysia jest taką "mieszanką". Ale mogę powiedzieć, że na pewno ma poczucie humoru, potrafi się śmiać z siebie i żartować. I to jest najważniejsze.
A będzie aktorką?
- Nie będzie. Studiuje język i kulturę Japonii.
A pani jako aktorka nie chciałaby czasem zagrać kogoś smutnego, albo strasznego. Jakąś seryjną morderczynię?
- Seryjną morderczynię może tak, ale żeby umierać albo uczestniczyć w pogrzebach filmowych, to niekoniecznie. Ja nawet w teatrze unikam takiego repertuaru. Zawsze mówię, że jeszcze będę miała czas, żeby umierać na scenie. Dlatego wolę grać w lżejszym repertuarze, lepiej się w tym czuję. Są aktorzy, którzy sprawiają, że widz płacze i są tacy, którzy widza rozśmieszają. Ja wolę być tą panią, która dostarcza śmiechu.
I świetnie pani to robi. Zresztą nie tylko jako aktorka, ale i producentka telewizyjna.
- No tak. Od wielu lat mam firmę producencką "Gabi". Produkowałam "Magazynio", "Graczyków" "Trędowatą" i "Szpital na perypetiach". A teraz "Daleko od noszy", serial który od kilku lat dostaje nagrody na festiwalach dobrego humoru.
Pomaga pani przy nim mąż!
- Tak, pisze do niego scenariusz i jeszcze go reżyseruje.
A kto pomaga pani utrzymywać taką smukłą sylwetkę i młodzieńczy wygląd?
- Ja po prostu jestem cały czas bliska... zaczęcia uprawiania jakiegoś sportu. Więc organizm dostaje taki sygnał i mobilizuje się do mającego wkrótce nastąpić wysiłku. I tak go cały czas trzymam w tym napięciu.
Bardzo oryginalny sposób. A jak pani odpoczywa?
- Mało odpoczywam. Ja mam ciągle coś do zrobienie. Wiecznie mam coś na głowie. Nawet kiedy oglądam telewizję to prasuję, albo robię inne rzeczy.
Czy za córkę też pani robi w domu różne rzeczy?
- Ja robię niektóre rzeczy za nią, ona inne za mnie. I jestem zachwycona, że potrafi aż tak dużo.
Potrafi pani usiedzieć w miejscu?
- Nie mogę. Robię jednak wyjątek w czasie wakacji. Wyleguję się wtedy na plaży, bo kocham morze i nieograniczone przestrzenie. Wtedy mogę powiedzieć, że naprawdę odpoczywam.
A gdy zdarzy się jednak całkiem wolna chwila w domu?
- To dzwonię do jednej z kilku moich przyjaciółek i ucinam sobie taką godzinną babską pogawędkę.
No, czasem umawiam się też z nimi na spotkanie na mieście.
Czyli życzyć pani...
- Czasu. Na rozmowy przez telefon i spotkania z przyjaciółmi. Czasu na ludzi. Bo ciągle mi go brakuje.
MW
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych programów i seriali! Kliknij i sprawdź!