Eliza Michalik: Jestem odporna na hejt
Słynie z ciętego języka i wyrazistych poglądów. Mówią o niej "druga Olejnik". Eliza Michalik swoich rozmówców bierze w krzyżowy ogień pytań i nie toleruje wymijających odpowiedzi.
- Dziennikarze są jak psy łańcuchowe demokracji. Jak się coś dzieje, to mają obowiązek szczekać - mówi Eliza Michalik.
Eliza Michalik jest czołową dziennikarką Superstacji. Nie boi się kontrowersyjnych tematów, trudnych rozmów i krytyki. Jednak drogę, jaką przeszła w dziennikarskiej karierze, sama nazywa ewolucją.
Zaczynała przed laty jako publicystka "Gazety Polskiej", współpracowała także z "Gościem Niedzielnym". Dziś jej poglądy i wypowiedzi często wzbudzają oburzenie środowisk prawicowych.
- Wyszłam z konserwatywnego domu, gdzie panował tradycyjny podział ról i silny antykomunizm. To mnie zbliżało do prawicy - wspominała w jednym z wywiadów dziennikarka. - Byłam jednak wychowywana do niezależności, kwestionowania wszystkiego, samodzielnego myślenia i działania. Dlatego z biegiem lat zaczęłam dostrzegać, że pewne rzeczy są inne, niż mi się pierwotnie wydawało. Mój światopogląd uległ zmianie, ale to był długi proces.
Jak mówi, posiadanie stałych poglądów jest dla niej nienaturalne. - Przecież inaczej myśli 20-latek, a inaczej rzeczywistość ocenia człowiek 30-letni, który zdobył już pewne doświadczenie - dowodzi publicystka. Jej kontrowersyjne poglądy, krytykowanie prawicy i bezkompromisowa walka o prawa kobiet często spotykają się z ostrą krytyką.
Eliza Michalik zupełnie nie przejmuje się niepochlebnymi komentarzami. Podkreśla, że zawsze warto dyskutować, pokazać, że świat jest bardziej skomplikowany.
- Tymczasem wiele osób woli zamiast budującej polemiki ataki personalne. Jestem odporna na hejt. Wychodzę z założenia, że cokolwiek piszą i mówią o mnie ludzie, to świadczy o nich. A kaliber oskarżeń, z jakimi zetknęła się dziennikarka, był naprawdę ciężki. Publicznie posądzano ją m.in. o to, że jest... rosyjską agentką. - Dostałam od życia lekcję: "Nieważne, co o tobie mówią, rób swoje, a będzie dobrze".
I źle nie jest. W Superstacji, z którą związana jest od 10 lat, prowadzi program "Gilotyna" i talk-show "Nie ma żartów". Zaprasza do niego polityków, ekonomistów i specjalistów z różnych dziedzin. Bezlitośnie punktuje błędy i piętnuje absurdy życia publicznego. Jej największym żywiołem jest świat polityki, ale na razie nie planuje iść w tym kierunku.
- Musiałabym najpierw nauczyć się pewnych rzeczy, zdobyć więcej doświadczenia. Do polityki idzie się reprezentować ludzi, a to wymaga przede wszystkim zdrowo rozumianej pokory - tłumaczy.
JBJ