Egurrola o "choregrafii" ZOMO
Agustin Egurrola zaangażował się w projekt musicalu "Nie ma SOLIDARNOŚCI bez miłości!", opowiadającym o sierpniu '80. Póki co choreograf ucisza plotki na temat teatru muzycznego, który sam miał otworzyć na warszawskiej Pradze.
PAP Life: Czy otworzy pan swój teatr?
Agustin Egurrola: - Na razie nie chciałbym nic mówić. Pracuję nad projektem 'Nie ma SOLIDARNOŚCI bez miłości!' w Teatrze Palladium - to jedna z nielicznych tak dużych scen. Naprawdę jest problem ze scenami musicalowymi w stolicy. Nie chcę nic zapeszać.
Musical "Nie ma SOLIDARNOŚCI bez miłości!" dotyczy sierpnia '80. Jak wyobraża go sobie choreograf?
- Jeszcze nie znamy scenariusza i nie ma libretta, ale ja widzę fantastycznych, młodych ludzi pełnych energii i odwagi, żeby zmieniać świat. Moim zadaniem będzie pokazanie tańcem i ruchem tej energii. Ale taniec nie będzie tu pierwszoplanowym bohaterem. Przede wszystkim będzie chodzić o młodych ludzi, ich rozterki i miłości na tle tak ważnych wydarzeń historycznych.
- Dokładnie pamiętam 'choreografie', jakie wykonywali ZOMO-wcy na ulicach, więc już mam wiele pomysłów i inspiracji. Przesiąkłem tą atmosferą, rozmowami i ideałami, więc myślę, że poradzę sobie z nadaniem temu musicalowi wiarygodnego ruchu i wyrazu scenicznego.
A jakie są pana wspomnienia z tego okresu?
- Byłem młodym chłopcem i miałem zaszczyt być ministrantem u księdza Popiełuszki w kościele św. Stanisława Kostki. Byłem przy najważniejszych wydarzeniach i największych pogrzebach, które się wtedy odbywały. Nasiąknąłem tą atmosferą i dlatego z tak dużym entuzjazmem podchodzę do tego projektu. To będzie też moje prywatne podsumowanie.
Jaki wpływ wywarło to na pana późniejszym życiu?
- Każdy młody człowiek szuka swojej tożsamości, autorytetów i miejsca, w którym będzie mógł się odnaleźć. W moim przypadku to był Kościół. Tam szukałem swojego dekalogu na całe życie.